Moja córka za nieco ponad miesiąc wychodzi za mąż. Ona i jej narzeczony poznali się na pierwszym roku studiów. Przemek jest od niej o dwa lata starszy. Długo starał się o to, żeby zgodziła się z nim pójść na randkę. Dwa miesiące chodził za nią jak cień i namawiał na wspólne wyjście. Choć ciągle mu odmawiała, nie tracił nadziei i starał się pokazać, że bardzo mu zależy.

Zostawiał jej drobne prezenty pod drzwiami jej pokoju w akademiku. A to zostawił czekoladkę, a to bukiet kwiatów. W końcu się zgodziła pójść z nim do kawiarni i od tego zaczął się ich związek. Spotykali się przez cztery lata. Na drugim roku studiów Przemek zaczął łączyć naukę z pacą i wynajął mieszkanie. Kiedy moja Monika skończyła studia, Przemek jej się oświadczył.

Kobieta/YouTube @Czas na historię
Kobieta/YouTube @Czas na historię
Kobieta/YouTube @Czas na historię

Nie mieliśmy nic przeciwko ich małżeństwo. Od początku bardzo polubiłam wybranka mojej córki. Monika przypadła do gustu swoim przyszłym teściom. Sytuacja była naprawdę dobrze. Kiedy zaczęliśmy rozmawiać o organizacji przyjęcia, moja córka oznajmiła, że nie planują wesela. Chcieli wziąć ślub i uczcić swoje małżeństwo tylko w gronie rodziców i rodzeństwa.

Na początku byłam temu przeciwna. Chciałam, żeby moja córka miała ślub, który będzie w przyszłości z przyjemnością wspominać. Nie chciałam, żeby moi krewni mówili mi, że nie wyprawiłam jedynej córce takiego przyjęcia, na jakie zasługuje. Chciałam też, żeby moja córka miała to, czego ja i mój mąż nie mieliśmy. Kiedy moja córka zaczęła mi tłumaczyć swój wybór, w pełni stanęłam po jej stronie.

Monika i Przemek oszczędzali, żeby wpłacić zadatek na swój dom. Stwierdzili, że huczne wesele nie przyniesie im żadnej korzyści. Przypomniała mi też, że nasi bliscy nie traktują nas najlepiej. Nie odwiedzają nas, chyba że mają w tym jakiś interes. Przypomniała, jak na urodziny ojca przyszli i nawet nie przynieśli drobnego upominku. Chcieli się tylko najeść i zabawić.

Panna Młoda/YouTube @Ekstra News
Panna Młoda/YouTube @Ekstra News
Panna Młoda/YouTube @Ekstra News

Miała rację. Nie ma co przejmować się opinią rodziny. Najważniejsze jest to, czego chcą nasze dzieci. Jedyne, co mnie martwiło to fakt, że będę musiała odbierać od nich telefony, tym bardziej że wspominałam im już o ślubie. Mam nadzieję, że zrozumieją, choć nawet jeśli nie czy to naprawdę mój problem? Najważniejsze, żeby dzieci były szczęśliwe.

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Syn i synowa wyrzucili matkę na mróz. Przed odejściem zrobiła coś, co zapamiętają do końca życia

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Burzliwe sceny na wiecu Tuska. Krzyki i przekleństwa rozpoczęły awanturę

O tym się mówi: Katarzyna Dowbor i Filip Antonowicz zaliczyli kolejną wpadkę w "Pytaniu na Śniadanie". Fragment programu stał się hitem internetu