Zgodziłam się, żeby teściowa zamieszkała z nami. Mój mąż bardzo mnie o to prosił, a ja nie miałam serca mu odmówić. Nie mogę powiedzieć, żebym była specjalnie zadowolona z tego, że będziemy z teściową pod jednym dachem, ale nie mogłam odmówić.
Dość szybko teściowa zapomniała, że to ja ją goszczę i chciała mną rządzić. Nie mogłam pozwolić, żeby weszła mi na głowę. Zaczęłam działać. Moje relacje z teściową nigdy nie były przesadnie ciepłe. Nie chciałam słuchać jej dobrych rad czego nie znosiła najlepiej. Irytowało ją to, że śmiem robić wszystko po swojemu, a nie tak, jak ona uważa, że powinnam.
Poskarżyła się na moją „krnąbrność” mojemu mężowi. Na szczęście mój mąż stoi zawsze po mojej stronie i nie reagował w żaden sposób na jej uwagi dotyczące mnie.
Moja teściowa nie czuła się najlepiej z powodu tego, że musiała mieszkać w mieszkaniu, które było tylko moją własnością, a nie w lokum, które byłoby chociaż współwłasnością jej syna. Ale tego nie była w żaden sposób w stanie zmienić.
Moja teściowa ma także córkę Kaśkę. Jest ode mnie młodsza o cztery lata. A rok temu Kaśka wyszła za mąż. Zdecydowali się na ślub, bo dziecko było już w drodze. Kaśka i Antek zamieszkali u jej teściowej, ale tuż po porodzie Kaśka wróciła do swoich rodziców. Skarżyła się, że teściowa ją torturuje i nie zamierza do niej wracać.
Kaśka sprowadziła się do teściowej z dzieckiem, a miesiąc później zamieszkał z nimi też jej mąż. Teściowa skarżyła się, że jest im ciasno i do tego nie może dogadać się z zięciem, a Kaśka zawsze staje po jego stronie. Poradziłam jej, żeby kazała się im wyprowadzić, ale wtedy uznała, że nie ma takiej możliwości, bo mają zbyt mało pieniędzy, żeby coś wynająć.
To właśnie wtedy postanowiła zamieszkać z nami, przynajmniej do czasu, aż sprawy się nie rozwiążą. W pierwszej chwili odmówiłam, ale mój mąż mnie namawiał. Mówił, że to potrwa ledwie kilka miesięcy. W końcu się zgodziłam, otwarcie ustalając zasady. Zgodziła się na nie, choć dostosowywała się do nich zaledwie przez 2 tygodnie.
Potem zaczęła zmieniać wystrój mojego mieszkania i wprowadzać w nim swoje porządki. Żyliśmy tak przez pół roku. Wtedy zdałam sobie sprawę, że Kaśka wcale nie zamierza szukać sobie czegoś do wynajęcia. A ja miałam naprawdę dość tego, że zdaniem teściowej nic nie robię tak, jak trzeba i marnuje prąd, gaz i wodę.
Pewnego dnia teściowa wyrzuciła mnóstwo drogiej chemii gospodarczej. Powiedziała, że to wszystko jest szkodliwe. W zamian kupiła okropne mydło do prania. Och, jak to mydło śmierdziało! Nawet nie wiem, gdzie ona je znalazła?! Moja teściowa ciągle krytykuje wszystko, co gotuję. Często nawet wyrzuca jedzenie z lodówki.
W końcu nie wytrzymałam, powiedziałam teściowej, co o tym sądzę. Teściowa poczuła się urażona. A kiedy mój mąż wrócił z pracy, zaczęła na mnie narzekać. W końcu nie wytrzymałam i postawiłam sprawę jasno.
„Wracaj do domu i wychowuj córkę! Mnie nie musisz pouczać! Nie pozwolę ci wtrącać się w moje życie i nie pozwolę ci się tu rządzić!” – powiedziałam i zażądałam, żeby teściowa za miesiąc się od nas wyprowadziła. W przeciwnym razie Kaśka i jej mąż osiedlili się w jej mieszkaniu na dobre. Rozwiązali problem mieszkaniowy moim kosztem i nie chcą niczego zmieniać! Będą musieli, bo ja nie dam się wykorzystać! Dlaczego mam poświęcać swoje szczęście dla szczęścia mojej szwagierki? Ona wcale o mnie nie myśli!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Jeśli tak, to sam spłać kredyt hipoteczny", powiedziałam zięciowi po jednym nieprzyjemnym incydencie
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Kamil Stoch powalił na kolana swoim wyznaniem. Mistrz z Zębu wypowiedział słowa, których obawiają się miliony kibiców w Polsce. Czy to już koniec
O tym się mówi: Tak wyglądały ostatnie chwile Franciszka Pieczki. Całą prawdę zdradza jego syn