Wydawało mi się, że nic nie może zniszczyć naszej miłości. Po ślubie zaczęliśmy mieszkać osobno w wynajętym mieszkaniu. Moi rodzice i matka Olka zostali w wiosce. Wszystko było świetnie. W naszej rodzinie panowała pełna harmonia. Urodził nam się syn Michał. Prawdopodobnie żylibyśmy dalej spokojnie i szczęśliwie, gdyby jego matka nie zachorowała.
Po tym Olek nalegał, aby zabrać ją do nas. -Ona jest obłożnie chora, sąsiadka się nią opiekuje, musimy ją zabrać do nas. Przecież to moja własna matka. - Wcale nie chciałam, żeby Polina mieszkała z nami. Mam małe dziecko, nie mogę opiekować się obłożnie chorą! Nie mam siły, nie mam nerwów, nie mam ochoty. A w ogóle, chorzy ludzie brzydko pachną. Dlaczego muszę to znosić? Więc natychmiast powiedziałam — Masz starszą siostrę, niech przyjdzie i zaopiekuje się twoją matką.
- Nie może, ma pracę we Francji — My też nie możemy, mamy dziecko i wiele do zrobienia! Olek milczał przez chwilę, a potem powiedział — No to sam pójdę do mamy! - Ten stan rzeczy też mi nie odpowiada. Nie wiem, jak długo moja teściowa będzie chora. Nie chcę żyć bez męża. - Jeśli wyjedziesz, wiedz, że nie musisz wracać. - Spakował swoje rzeczy i wyjechał. Cóż, dobrze się stało! Dokonał wyboru i zostawił mnie i mojego syna.
Nie przegap tego: Andrzej Duda zabrał głos w sprawie rodziny. Prezydent wypowiedział się o teściowej. Padły zaskakujące słowa