Moje życie rodzinne nie należało do najprzyjemniejszych. Po śmierciu mojego taty mama znalazła nowego partnera. Kiedy tylko wprowadził się do naszego domu, wszystko się zmieniło. Zaczął zachowywać się jak pan i władca. Musieliśmy robić wszystko, czego chciał, bo mama nie chciała go wyprowadzić z równowagi. Nasz świat kręcił się wokół zaspokajania jego kaprysów.
Jeśli nie zrobiłam tego, czego ode mnie oczekiwał, zaczynała się awantura. Nazywano mnie wtedy niewdzięcznicą i zarzucano brak szacunku do ojczyma. Niestety nie tylko on mnie tak nazywał. Matka mówiła wówczas, że jestem największym rozczarowaniem jej życia. Aby skończyć te kłótnie, podporządkowywałam się.
Z roku na rok nakładano na mnie coraz większą liczbę obowiązków. Ojczym w tym czasie leżał na kanapie. Pracował tylko trzy lub cztery dni w tygodniu. Moja mama dostawała pieniądze, ja nie miałam na to szans. Ojczym nie chciał wydawać na mnie pieniędzy. Kiedy mama kupiła mi buty lub kurtkę, miesiącami wypominał mi, jaki jest dla mnie hojny.
Tuż przez 18 urodzinami matka i ojczym obwieścili mi „wspaniałą” nowinę. Miałam znaleźć sobie pracę i wyprowadzić się z mieszkania. Oczywiście nie planowałam zostać do końca życia w rodzinnym domu. Nie spodziewałam się jednak, że zostanę z niego wyrzucona z dnia na dzień.
Znalazłam posadę w sklepie z chemią gospodarczą. Nosiłam ciężkie pudła, od których bolały mnie mięśnie. Zapach proszków do prania przyprawiał mnie o ból głowy, podobnie jak pozostałych pracowników. Musieliśmy wszyscy łykać proszki przeciwbólowe i to czasem kilka razy dziennie. Pensja też nie było szczególnie wysoka.
Nie stać mnie było na wynajęcie mieszkania i na utrzymanie się. Dlatego zdecydowałam się rzucić posadę. Moja mama ciągle przypominała mi o wyprowadzce. Sytuacja z dnia a dzień stawała się coraz trudniejsza do zniesienia. Kiedy nie udało mi się znaleźć nowej pracy przez 3 miesiące. Nie miałam pieniędzy, ale pojawiały się ciągłe kłótnie.
Dosłownie zostałam wyrzucona z mieszkania. Nikomu nic nie powiedziałam, ale w końcu nerwy puściły. Moja ciocia od razu kazała mi spakować swoje rzeczy i wprowadzić się do niej. Udało mi się znaleźć pracę w księgarni. Bardzo ją lubiłam. Najważniejsze jednak było to, że wreszcie zaznałam spokoju.
Ciotka opiekowała się mną lepiej niż moja rodzona matka. Spędzałyśmy razem wieczory. Oglądałyśmy filmy i dzieliłyśmy się historiami z naszego życia. Dzięki cioci mogłam spełnić swoje marzenie o studiach. Dała mi dom, miłość i wykształcenie.
Czas minął, teraz opiekuję się ciocią. Jest mi najbliższą osobą. Mówię o wszystkich moich porażkach i sukcesach. Zawsze jest przy mnie. Mama ciągle prosi mnie o pomoc i pieniądze. Ja nie chcę mieć nic wspólnego z kobietą, która próbowała mnie wyrzucić i która wolała jakiegoś mężczyznę od własnej córki i która nigdy nie zainteresowała się moim życiem po tym, jak opuściłem jej dom.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Moja matka doprowadza mnie do szału. Zawsze dzwoni do mnie i prosi o pieniądze
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Poruszające wyznanie mamy pięcioraczków z Horyńca. Kobieta znalazła się w niezwykle trudnym położeniu. Internet zalała fala wsparcia. Co się stało
O tym się mówi: Ewa Kasprzyk komentuje zarobki w "Tańcu z Gwiazdami". Przerażające słowa