22 lata temu wyjechałam za granicę. Zdecydowałam się na to, kiedy moje małżeństwo się rozpadło i mierzyłam się z poważnymi problemami. Chciałam zmienić swoje życie. Nie dla siebie, ale dla mojej córki Julii. Pragnęłam dla niego wszystkiego, co najlepsze. Przez pierwszy rok mojego pobytu we Włoszech, córka pozostawała pod opieką mojej mamy.
Pierwsze miesiące mojego życia za granicą nie były łatwe. Nocowałam w parkach i tanich pokojach, których standard pozostawiał wiele do życzenia. Choć nie było łatwo i kilka razy chciałam się poddać, siły dodawała mi myśl, że moja córka może mieć lepsze życie. Udało mi się nie tylko znaleźć dobrze płatną pracę, ale także miłość.
Roberto pomógł mi sprowadzić do kraju córkę. Świetnie się odnalazła w nowej rzeczywistości. Szybko opanowała język. Świetnie się uczyła i miała wielu przyjaciół. Skończyła ze świetnym wynikiem szkołę średnią i dostała się na wymarzone studia. Tam poznała swojego przyszłego męża. Byłam szczęśliwa, wiedząc, że wszystko jej się tak dobrze poukładało.
Niestety moje życie po raz kolejny rozpadło się, kiedy Roberto zmarł. Jego dzieci z pierwszego małżeństwa uznały, że nie ma dla mnie miejsca w domu, który zostawił im ojciec. Wyrzucili mnie z dnia na dzień. Postanowiłam poszukać pomocy u córki.
Nie spodziewałam się, że potraktuje mnie w taki sposób. Moja córka stwierdziła, że jeśli nie chcę już pracować we Włoszech, zawsze mogę wrócić do kraju. Jej obojętność wobec mojego losu, przeraziła mnie. Nie wiem, jak mogła mi zaproponować coś takiego?! Moja mama już dawno nie żyje. Dom, który po sobie zostawiła, z pewnością nie nadawał się do życia, bo od lat nikt tam nie mieszkał.
Sama nie wiem, co dalej zrobię. Jedno jest pewne. Na pomoc córki nie mam co liczyć!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Rodzina traktowała ją jak służącą. W końcu postanowiła odejść
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: W „Teleexpressie” ma dojść do dużych zmian. Maciej Orłoś z zaskakującymi wieściami w sprawie serwisu informacyjnego. Do redakcji dołączyła nowa osoba
O tym się mówi: "Pytanie na śniadanie" przeżywa radykalne przemiany. Znamy nowych prowadzących