Do 29. roku życia byłam całkowicie wolną kobietą, która nie robiła nic innego, jak tylko cieszyła się życiem. Uwielbiałam swoją pracę, która przynosiła mi spore dochody. Dzięki temu mogłam pozwolić sobie na podróże, które były moją ogromną pasją.
Dorobiłam się własnego mieszkania i samochodu. Tuż przed trzydziestką doszłam do wniosku, że czas zająć się też swoim życiem osobistym. Los się do mnie uśmiechnął, a przynajmniej tak mi się wydawało. W mojej firmie pojawił się nowy pracownik. Przemek był ideałem. Przystojny, szarmancki i z ogromnym poczuciem humoru.
Był jednym z tych niewielu mężczyzn, którym nie przeszkadzało to, że zarabiam więcej niż on. Wielu facetów, z którymi spotykałam się do tej pory, miało fioła na punkcie tego, żeby to oni byli tymi, którzy utrzymują rodzinę. Przemkowi to w ogóle nie przeszkadzało. Zaczęliśmy się spotykać i po kilku miesiącach mi się oświadczył.
Im bliżej ślubu, tym częściej mój narzeczony zaczął mówić o tym, żebym przepisała na niego swoje mieszkanie. Próbował mnie przekonać, że będzie czuł się lepiej, kiedy wszystkie opłaty będą przychodziły na jego nazwisko. Od razu zapaliła mi się czerwona lampka. Jego argumentacja była naprawdę pokrętna, a ja nie urodziłam się wczoraj i od razu zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie tak.
Pewnego dnia podsłuchałam rozmowę mojego narzeczonego z jego najlepszym przyjacielem. Przemek był pewny, że niedługo uda mu się namówić mi na przekazanie mu swojego majątku. Przechwalał się, że kiedy dopnie swego, zostawi mnie. W pierwszej chwili chciałam go rzucić, ale postanowiłam się nieco zabawić. Obiecałam mu, że przepiszę mu majątek po ślubie.
Przez pierwsze tygodnie małżeństwa był naprawdę wspaniałym mężem. Kiedy dopięliśmy formalności (oczywiście wszystko było zaaranżowane), pokazał swoją prawdziwą twarz. Wyrzucił mnie za drzwi. Nie przejęłam się tym. Poszłam z przyjaciółkami do klubu, gdzie bawiłam się przez całą noc.
Jakież było zdziwienie Przemka, kiedy przekonał się, że nie ma niczego. Zaczął mnie błagać o wybaczenie, ale nie zamierzałam spędzić z nim ani minuty dużej.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Mam ponad 70 lat i chcę pozwać moje dzieci. Chodzi o mieszkanie
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Sebastian Karpiel-Bułecka już dłużej nie gryzie się w język. Gwiazdor zdradził, co dzieje się w jego małżeństwie. Padły mocne słowa w kwestii Kayah