Prowadzimy z mężem własną działalność gospodarczą. Wspólnie wychowujemy naszego 10-letniego syna, który ma 10 lat. Michałek nie jest w stanie się samodzielnie poruszać, dlatego jeździ na wózku inwalidzkim. Lekarze dają mu szansę na powrót do zdrowia, potrzebuje stałej opieki.

Niestety ja i mój mąż pracujemy i nie zawsze możemy być przy nim. Dlatego zdecydowaliśmy się zatrudnić nianię dla naszego synka, od ponad miesiąca szukaliśmy odpowiedniej kandydatki, ale żadna nie była dla nas odpowiednia.

Mieszkamy w dwupiętrowym domu. Staramy się, żeby był zawsze utrzymany w czystości, dlatego szukaliśmy osoby, która pomogłaby nie tylko przy naszym synku, ale także zarządzała domem. Przez jakiś czas pomagała nam krewna, która opiekowała się Michałkiem, gdy nas pochłaniały zobowiązania zawodowe.

Para/YouTube @Czas na historię
Para/YouTube @Czas na historię
Para/YouTube @Czas na historię

Któregoś razu wracając z pracy, na przystanku niedaleko domu zastaliśmy starszą kobietę. Na zewnątrz panowała zamieć śnieżna, a biedna kobieta siedziała na zimnie. Postanowiliśmy zapytać, czy na kogoś czeka. Wiedzieliśmy, że autobusy już nie kursowały.

Seniorka podzieliła się z nami smutną historią. Okazało się, że własna córka wyrzuciła ją z domu, a jej syn mieszka za granicą i nic nie może dla niej zrobić.

- Nie oczekuję już niczego, po prostu siedzę i myślę, czym sobie zasłużyłam na taką postawę moich dzieci – powiedziała kobieta.

Spojrzeliśmy z mężem na siebie i w milczeniu zdecydowaliśmy, że zabierzemy ze sobą nieznajomą. Nie umiem powiedzieć dlaczego, ale z jakiegoś powodu wzbudziła w nas zaufanie od pierwszego wejrzenia.

- Zapraszamy Cię do naszego domu, mamy w domu dużo miejsca, a właśnie szukamy niani dla naszego synka, który jest inwalidą i potrzebuje opieki. Jeśli będziesz chciała, możesz nam pomóc – powiedziałam.

Nina się zgodziła. Byłam zaskoczona tym, jak kobieta szybko podbiła serce naszego Michałka. Znaleźli wspólny język i świetnie się dogadywali. Daliśmy jej własny pokój i płaciliśmy jej miesięczną pensję za opiekę nad synem i prace domowe. Babcia Nina w ciągu roku stała się pełnoprawnym członkiem naszej rodziny, a Michałek ją wprost uwielbiał.

Babci i wnuk/YouTube @Czas na historię
Babci i wnuk/YouTube @Czas na historię
Babci i wnuk/YouTube @Czas na historię

Byliśmy mile zaskoczeni, gdy nasz synek stanął na nogi, a to wszystko dzięki babci Ninie, która codziennie z nim ćwiczyła, motywowała go. Od naszego pierwszego spotkania minęły dwa lata. Dzieci Babci Niny przychodziły do ​​nas kilka razy i przepraszały swoją mamę. Wybaczyła im, ale nie chciała wracać, powiedziała, że ​​teraz to my jesteśmy jej rodziną.

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Synowa zasugerowała, że skoro nie możemy się sobą zająć, powinniśmy iść do domu opieki. Żadne z naszych dzieci się nami nie zajmie

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Niepokojące informacje o Lechu Wałęsie obiegły media. Były prezydent trafił do szpitala. Wiadomo, co mu dolega

O tym się mówi: Duchowny zabrał głos w sprawie opłatków sprzedawanych w supermarkecie. Co miał do powiedzenia