Dla jednej jest koleżanką z pracy, dla drugiej szwagierką. Wszystkie mieszkają w małym miasteczku, w którym większość się zna. W tak zwartym towarzystwie trudno ukryć jakąkolwiek tajemnicę.

Rozmawiały o zbliżającym się ślubie przyjaciółki Kasi. Dla wszystkich to wydarzenie było dość zaskakujące. Nie chodziło o to, że Kasia jest jakaś brzydka, czy niesympatyczna. Zdziwienie jej ślubem wynikało z zupełnie innej kwestii.

Matka Kasi i jej brata rozwiodła się, gdy dzieci miały odpowiednio 3 i 7 lat. Kobieta była po prostu zmęczona życiem z wiecznym brudasem. Brudne skarpetki porozrzucane wszędzie, kwitły i śmierdziały. W kilka minut zamienił wszystko w norę. Nie zdążysz posprzątać, a tu znowu nawalone brudu i smrodu.

Niespodziewany zwrot akcji, który zaskoczył wszystkich

Wejście pod prysznic było dla niego zadaniem niemożliwym, podobnie jak mycie zębów, mycie rąk po skorzystaniu z toalety. Zawsze chodził brudny, śmierdzący, niezrozumiale ubrany. Kiedy się do niej zalecał, był schludnym młodym mężczyzną, z którym przyjemnie było przebywać.

Potem wstydziła się nawet wychodzić z nim między ludzi. Kobieta wytrwała do końca, mając nadzieję na reedukację męża w kwestii czystości i higieny. Potem kiedy jej córka skończyła trzy lata, szybko złożyła pozew o rozwód i odetchnęła z ulgą.

Najbardziej bała się, że nawyki jej ojca przejdą na jej syna. Dlatego od najmłodszych lat uczyła go myć twarz, zęby, myć ręce po wszystkim, regularnie się kąpać, ubierać wszystko czyste, sprzątać po sobie i w domu. Teraz jego żona ma wielkie szczęście.

Jednak kłopoty przyszły niespodziewanie. Okazało się, że wszystkie „talenty” ojca odziedziczyła córka. I najwyraźniej okazały się silniejsze, bo mimo nauczenia się zasad dbania o siebie, wyrosła na okropną brudaskę. Absolutnie nie martwi się, że na kubku, z którego pije, jest taka warstwa nalotu, że zaraz odpadnie. Do toalety lepiej nie zaglądać, a przechodząc przez mieszkanie w skarpetach, zbiera się nimi wszystkie zgromadzone brudy.

Wcale jej to nie przeszkadza, podobnie jak niechlujny wygląd. Włosy myje może raz w tygodniu. Najpierw chodzi z rozpuszczonymi, a potem zbiera w okropny zatłuszczony kłębek. Pewnie też się kąpie, kiedy myje głowę, bo nie da się wytrzymać w jej pobliżu. Co to jest dezodorant, najwyraźniej nie wie. Ubiera się też tak, jak jej się podoba. Jakby wkładała na siebie przypadkowo znalezione ciuchy.

W biurze nikt nie chce być blisko niej, wszyscy się brzydzą. W jej obecności próbują rozmawiać o modzie, higienie osobistej, praniu. Śmieją się z niej. Tymczasem wcale jej to nie przeszkadza. Przy tym wszystkim udało jej się wyjść za mąż w wieku 25 lat. Mąż był uprzejmy, opiekuńczy, gotowy do noszenia na rękach i zdmuchiwania cząstek kurzu.

To bardzo interesujące, jak dał się nabrać na takie nieporozumienie. Nawet jeśli udawała na etapie znajomości, to z jej nawykami z pewnością udawanie czyściocha długo nie potrwało.

Trzy lata później zdecydowała się na rozwód. Mąż był zmęczony życiem, które przypominało przetrwanie u boku dzikiej istoty. Kilka miesięcy po rozwodzie, Kasia przygruchała sobie kolejnego nieszczęśnika, który jest przy forsie, zakochał się w niej po uszy i z pewnością nie ma zielonego pojęcia, jaki czeka go koszmar.

Co mężczyźni w niej widzą? Strasznie nieporządna, nie umie gotować i zmienia mężczyzn jak rękawiczki. Zawsze z każdym zrywała. A powody były zabawne: męczący, mało obiecujący, nudny.

Mama martwi się, że niechlujstwo przeniesie się na wnuczkę. Potem patrzy na córkę i myśli, może nie wszystko jest takie złe, skoro ona jest szczęśliwa?

O tym się mówi: Ryszard Kotys otwarcie mówił o tym, jak się czuł. Ostatnie lata życia nie były dla niego łatwe

Zerknij: Dorota Szelągowska zdecydowała się na niecodzienny krok. Takiego zdjęcia jeszcze nie było