Radość nie znała granic. I zanim było za późno, zaszła w ciążę i błyskawicznie urodziła bliźniaki.

Ponieważ jest to moja jedyna córka i w zasadzie bliska krewna, która została ze mną, również nie zwlekali ze mną przez długi czas, aby nakłonić mnie do przeprowadzki do nich, do mieszkania w mieście.

Mieszkanie było niewielkie. 45 metrów kwadratowych. Jednak kiedy Alinka była w ciąży, wszyscy razem z mężem dobrze się dogadywaliśmy. Byłam jeszcze bardziej potrzebna, bo pomagałam w pracach domowych.

Tymczasem po urodzeniu dzieci wszystko poszło nie tak...

Dokładniej, po roku, gdy bliźnięta mniej płakały i rzadziej budziły się w środku nocy. Na początku, dzieci zawsze spały w moim pokoju i zawsze wstawałam do nich w nocy, żeby nie obudzić nowożeńców.

Alince było ciężko, bo urodziła dwoje na raz – pomyślałam i starałam się na wszelkie możliwe sposoby ułatwić jej pracę. Kiedy praca została ułatwiona, nagle przestałam być potrzebna. Często zaczynałam słyszeć ich rozmowy:

- Nie rozumiesz, że jest nam zbyt ciasno? Śpimy już jeden na drugim. Nie możemy dostać się do toalety, kiedy potrzebujemy - jęczał zięć.

- Co mam zrobić? Mam ją wygnać na ulicę? - irytowała się Alina.

- Oj nie przesadzaj. Dlaczego od razu na ulicę? Twój dom we wsi wciąż stoi. Mieszkała tam już przecież - odburknął.

Nie wytrzymałam, następnego dnia spakowałam swoje rzeczy i sama wyjechałam na wieś. Więc oni też próbowali wzbudzić we mnie poczucie winy, udawali, że bardzo się martwią, choć nigdy mnie nie odwiedzili.

Tego dnia po prostu spakowałam się i wyszłam na dworzec, z którego przejechałam 60 km, aby dostać się do miejscowości docelowej. Zamieszkałam w wiejskim domku, w którym wychowywałam maleńką Alinkę.

Z czasem wybaczyłam im, zaprosiłam na Święta Bożego Narodzenia, na Wielkanoc, urodziny... Tęskniłam za bliźniętami, więc od czasu do czasu przywozili dzieci na wieś, aby pooddychały świeżym powietrzem.

Zerknij tutaj, aby nic ważnego Ci nie umknęło: Wojciech Szczęsny ma powody do zadowolenia. Znalazł się wśród najlepszych zawodników. To ogromne wyróżnienie

O tym się mówi: Dantejskie sceny na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych. Na pomoc trzeba było czekać nawet kilka godzin. Wszystko z powodu gołoledzi