Myślałam, że trudno mnie zaskoczyć, ale mój mąż zrobił to doskonale. Pobraliśmy się z Michałem dwa lata temu. Ani ja, ani on nie mieliśmy własnego mieszkania. Kiedy przyjechałam, wynajmowałam mieszkanie z koleżanką, on, choć miejscowy, też wynajmował mieszkanie. Jego matka mieszkała w kawalerce z drugim mężem, a dorosły syn byłby tam wyraźnie zbędny.

Gdy jego matka ponownie wyszła za mąż, zmieniła nazwisko. To było mylące

Kiedy postanowiliśmy się pobrać, przeprowadziłam się do domu męża. Mieszkanie było w dobrej okolicy, ale sam stan wymagał kosmetycznych napraw. Była wersja „babci”, meble też były przestarzałe. Jednak nie chciałam robić czegoś w wynajętym mieszkaniu. Płonęła mi myśl o oszczędzaniu na kredyt hipoteczny. O wiele łatwiej jest dawać pieniądze, gdy wiesz, że płacisz za swoje mieszkanie.

Tymczasem nie udało nam się odłożyć pieniędzy, mieliśmy z mężem przeciętne pensje, poza tym lwią część naszych zarobków pochłaniały czynsze.

Żyliśmy spokojnie, moi krewni w innym mieście, teściowa się do nas nie wtrącała. Mieliśmy z nią świetne relacje. Nie starała się mnie pouczać, nie zalewała syna litością, nie domagała się uwagi. Miała swoje własne, intensywne życie, które każdemu odpowiadało. Widywaliśmy się głównie w święta podczas rodzinnych uroczystości.

Mąż załatwiał wszystkie sprawy z mieszkaniem, ja w ogóle się w to nie angażowałam. Maksymalnie można odebrać paragony ze skrzynki pocztowej. Jadąc windą, spojrzałam na nich, a potem bardzo mi się podobało i zapamiętałam imię i nazwisko gospodyni - Janina Kozłowska.

Przez dwa lata mieszkaliśmy w mieszkaniu, rzekomo je wynajmując, aż przypadkowo dowiedziałam się o bardzo ciekawym szczególe. Że mieszkanie wynajmuje nam matka mojego męża. Ta informacja pojawiła się zupełnie z zaskoczenia.

Zostaliśmy zaproszeni na urodziny męża teściowej. Siedzieliśmy przy stole, rozmawialiśmy, pytała, jak miewa się moja rodzina. Poznali się na weselu i teraz teściowa okresowo dopytywała się o ich sprawy.

Czy twoja siostra nadal nie jest mężatką? Wygląda na to, że zamierzała - zapytała matka męża.

- Nie, mają przedłużającą się wojnę z narzeczonym z powodu nazwiska - zaśmiałam się. - Nie lubi swojego przyszłego nazwiska, nie chce go przyjąć. A pan młody mówi, że wszyscy w rodzinie powinni mieć jedno nazwisko. To jak brak szacunku, jeśli panna młoda zachowuje swoje nazwisko.

Michał powiedział, że w pełni popiera narzeczonego mojej siostry, obraziłby się też, gdybym odmówiła przyjęcia jego nazwiska. Wzruszyłam ramionami, to byłby powód do kłótni, nazwisko to nic.

- Nie mów mi - teściowa potrząsnęła głową. - Ja też nie zmieniłam nazwiska z pierwszym mężem, bo to było niepotrzebne. Pracowałam wtedy w szkole muzycznej, na wszystkich koncertach ogłaszano nazwisko nauczyciela. Dlaczego mam znowu słuchać nieprzyjemnego nazwiska? Od razu powiedziałam mężowi, że ja i dzieci będziemy pod moim nazwiskiem. I nic, przeżył. W drugim małżeństwie zmieniłam już nazwisko. Jednak jest różnica - albo Pelka, albo Kozłowska.

Skinęłam głową, naprawdę jest różnica. Obecne nazwisko jej męża brzmi znacznie lepiej. I wtedy przypomniałam sobie, gdzie już słyszałam to piękne nazwisko.

Przy obiedzie nic nie mówiłam, bałam się wyjść na durnia, który wszystko pomieszał i zrobił niespodziewaną aferę. Przyjechaliśmy do domu, spojrzałam na nazwisko na paragonie, upewniłam się, że się nie pomyliłam i poszłam do męża, żeby wszystko załatwić.

Nie zaprzeczył, powiedział, że tak, mieszkanie należy do jego matki, ale mnie nie oszukał, pieniądze faktycznie idą do niej. Mieli taką umowę, gdy tylko wprowadził się do tego mieszkania. Nie mieściło mi się to w głowie - jak to jest wynajmować mieszkanie własnemu synowi?

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach:Z obrotu znika ważny lek. To problem dla milionów Polaków

O tym się mówi: Celine Dion zdobyła się na szczere wyznanie. Wokalistka przyznała, że jest nieuleczalnie chora