Dużo sieję! Potem dużo zamykam w słoikach i zamrażam. Kompoty, dżemy, konfitury, ogórki, pomidory, sałatki... Mam specjalną zamrażarkę skrzyniową. Mrożę dużo warzyw: cukinię mielę na naleśniki, robię porcje na zupy.

Troje naszych dzieci od dawna mieszka w swoich rodzinach. Kiedy przyjeżdżają z wizytą, oczywiście napełniam ich samochody jedzeniem. Przede wszystkim moje przygotowania chwali moja synowa Iga, żona Jarka.

Nie przypuszczałam, że dowiem się prawdy o losie moich przetworów!

- Olga, taki dobry człowiek! Wszystko jest inne, wszystko jest pyszne, można jeść codziennie i się nie nudzić. Jak sobie radzicie?

Odnoszę sukcesy, bo to kocham. Mam dużo przepisów, naprawdę, staram się robić wszystko inaczej, żeby nie znudzić się jedzeniem tego samego przez zimę. Zamrażam nawet frytki dla moich wnuków! Bez chemii kupowanej w sklepie jest znacznie taniej.

Jakimś cudem dotarliśmy na urodziny naszego wnuka. Na przyjęciu było dużo dzieci. Współpracowali z nimi animatorzy, a dla nas dorosłych przygotowano osobny stolik. Wśród innych potraw zauważyłam kilka moich pyszności: sałatki, ogórki, pomidory. Wyszły z hukiem, co oczywiście mnie ucieszyło. I nagle jedna z dziewczyn mówi: Olgo, tak bardzo kocham twoje ogórki! Staram się nie kupować w sklepie, jemy tylko Twoje.

Na początku nie zrozumiałam. Myślałam, że często ich odwiedzają. Potem kolejny potwierdził: Tak, wasze przygotowania pomagają nam zimą! Nie bójcie się podawać ich dzieciom. Moi bliscy bardzo lubią pikle, ale w sklepie, widziałaś, ile dodatków?

Spojrzałam na Igę i napotkałam jej niepewne spojrzenie. Tego wieczoru otrzymałam wiele pochwał za moje przetwory, podziękowałam wszystkim, uśmiechnęłam się, a rano zapytałam synową wprost - rozdajesz przetwory ode mnie?

Oczywiście nie wszystkie - skinęła głową Iga. - Tylko kilka. Są takie wspaniałe!

Przecież robię je dla mojej rodziny, a nie dla obcych - zaprotestowałam.
Ale jest ich tak wiele! Ira próbowała zaprotestować. Nie mamy nawet czasu, żeby wszystko zjeść. Więc dam ci mniej! Odpowiedziałam.

Wyszłam w złym nastroju. Nie zrozumiałam zachowania synowej. Po co oddawać, jeśli można przechować? A jeśli za jakiś rok źle się poczuję i nie będę w stanie tyle słoików zamknąć? Co ona zrobi? Czy pójdzie do sklepu? Nie mogę się pogodzić z tym, że moją ciężką pracę rozdała tak po prostu, bez mrugnięcia okiem!

To też może cię zainteresować: Klaudia z programu "Rolnik szuka żony" znów jest do wzięcia. Czy rozstała się z Valentynem

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Maryla Rodowicz szczerze o swoim stanie zdrowia. Czy ma poważne problemy