Przez pierwszą połowę naszego wspólnego życia żyliśmy duszą w duszę. Robiliśmy wszystko dla dziecka, szanowaliśmy się, docenialiśmy. A potem przyszła rutyna. Te same prace domowe, które opóźniły narodziny naszego drugiego dziecka.

Czasy były ciężkie. Musiałem zmienić pracę i mieszkanie. Więc znikałem. Rzadko wracałem do domu spać i wracać, aby zarobić pieniądze. To jest powód, dla którego zarzucono mi, że nie zwracam uwagi na inne rzeczy.

Ale ostatnio ukochana zmieniła również pracę. Wszystko zaczęło się poprawiać. Wydaje się nawet, że zmieniła swój charakter. W końcu była zirytowana dosłownie wszystkim. I tu nagle stała się spokojna i uważna. I dopiero z czasem zdałem sobie sprawę, że w ogóle przestała mnie zauważać.

Ale zaczęła zwracać na siebie większą uwagę. Zmieniła włosy, makijaż, unowocześniła garderobę. A potem były opóźnienia w pracy, niezrozumiałe podróże służbowe, kłamstwa. Kiedyś powiedziała, że u mamy zostanie na noc, bo jest bardzo chora. Zadzwoniłyśmy, wszystko było ok, a potem postanowiłem bez uprzedzenia odwiedzić je, żeby przywieźć coś do jedzenia.

Okazało się, że moja żona nie przyjechała przez trzy tygodnie. A teściowa jest całkiem zdrowa.

Potem żona opowiadała o spotkaniu z koleżanką w kawiarni. I tego samego dnia przypadkowo spotkałem ją w pobliżu centrum handlowego. Oczywiście nie planowano żadnych spotkań z ukochaną.

Nie mogłem tego znieść i wszedłem do telefonu kobiety. Byłem pewien, że otworzy mi to oczy na sytuację. I tak się stało.

Moja żona korespondowała z mężczyzną, którego w ogóle nie znam. Wymienili serca, umówili się na spotkanie i pomyśleli, jak najlepiej powiedzieć mi prawdę.

Potem oczywiście odbyliśmy z nią poważną rozmowę. Było nam obojgu bardzo ciężko. Ukochana oparła się temu ostatniemu, ale ostatecznie przyznała się do zdrady.

Przeprosiła. Zapytałem, dlaczego mi to zrobiła. Powiedziała, że ​​nie może rozkazywać sercu.

Zapytałem ją, czy zgodziłaby się wystąpić o rozwód. Po prostu skinęła głową. Potem dodała, że ​​jestem wspaniałym ojcem, więc dziecko zostawi ze mną. Ona, jak mówią, zaczyna nowe życie.

Byłem przeciwko rozwodowi. Powiedziałem więc, że jest gotów jej wybaczyć i żyć, udając, że nic się nie stało. Nie chciałem odciąć się od niej. Po co rozbijać rodzinę? Trzeba trzymać się ze względu na syna. Kobieta pomyślała i poprosiła o trochę czasu.

Potem poproszono mnie o wyprowadzkę i zamieszkanie w wynajętym mieszkaniu. Ale sprzeciwiłem się. W końcu to moje mieszkanie i mam w nim prawo mieszkać. Zaoferowałem jej to samo. Ale powiedziała, że ​​się boi. W końcu jeśli się przeprowadzi, to będzie to na zawsze i rodzina nie będzie mogła wrócić.

Nic mi nie zostało. Wynająłem pokój w najbliższej okolicy. Żyliśmy więc przez dwa tygodnie, prawie bez komunikacji. Dopóki sam nie napisałem. Zapytałem, jak się miewa mój syn. Ale nie usłyszałem nic konkretnego w odpowiedzi.

Potem wysłałem jej kilka wiadomości. Zignorowała. Tylko zimna odpowiedź późno w nocy, mówiąca, że ​​kiedy nadejdzie czas, skontaktuje się ze mną. Dziwne słowa, bo ja potrzebuję czasu na pogodzenie się, nie ona. Ale nadal cierpiałem ze względu na mojego syna. Nawiasem mówiąc, myślał, że jestem w podróży służbowej, więc nie mieszkam z nimi.

Minęły więc kolejne trzy miesiące. Mieszkałem sam. Przekazałem dziecku pieniądze. Nie komunikowaliśmy się z kobietą.

Wróciłem do domu na urodziny syna. Mój syn był dla mnie taki szczęśliwy.

Kochanek właśnie wprowadził się do mojego mieszkania i zamieszkał z żoną. Czuł się jak w domu.

Tamtego dnia doszło do skandalu, który wywołała moja żona. Powiedziała, że ​​zrujnowałem wszystko swoim wyglądem. Generalnie zamierza wystąpić o rozwód.

Byłem oburzony jej kolejnym oszustwem. Dlaczego muszę płacić za życie i wygodę nieznajomego...

Nie zamierzałem już tego tolerować. Potem odwróciłem się i wyszedłem.

Wynajmowane przeze mnie mieszkanie jest bardzo duże. Więc właściciel zdecydował się wynająć kolejny pokój kobiecie, która pilnie szukała dachu nad głową i była gotowa zapłacić wszelkie pieniądze.

Przyjechała, żeby zarabiać pieniądze. Jej los też się nie powiódł. Zostawiła męża alkoholika, któremu urodziła córkę. Tę ostatnią zostawiła u babci i postanowiła sama zarobić.

Najpierw byliśmy jak sąsiedzi, potem zaprzyjaźniliśmy się. I tak doszło do romantycznego związku.

I właśnie w tym momencie napisała do mnie była i poprosiła, żebym przyjechał. Na przykład jest teraz bardzo chora. Stwierdziła również, że opuściła swojego kochanka i on już z nią nie mieszka.

Właśnie zapytałem, czego ona teraz ode mnie chce? Błagała, bym przyszedł. Przeprosiła.

Cóż, nie mogłem tego znieść. Przybyłem. Bałagan w domu był okropny. A ona sama nie wyglądała lepiej. Wcale nie tak jak moja była żona, którą kochałem.

Zapytałem krótko, czego potrzebuje. Błagała o powrót do domu i odłożenie wszystkiego na swoje miejsce. Na przykład dajmy sobie drugą szansę.

Potem zaczęła naciskać na litość, przyprowadzając tutaj syna. Od razu poczułem tę litość. Moja żona próbowała mnie nawet przytulić, ale ją odepchnąłem.

Poprosiłem ją, żeby się uporządkowała. I kiedy to robiła, myślałem o naszym związku z nią. Kiedyś marzyłem o tej chwili. I byłem gotów oddać za to wszystko. A teraz… siedzę tutaj i nic nie czuję. Brak przyjemności. Przebywałem w tym mieszkaniu tylko dlatego, że bałem się o syna.

Myślał, że byłem w podróży służbowej, zapytał mnie, czy wróciłem na dobre. Nie miałem pojęcia i tak też odpowiedziałem.

Minął tydzień. Nie zwracam uwagi na moją żonę. Wypalony dla niej i w ogóle. I nie rozumiem, czego ona teraz ode mnie potrzebuje. Okłamywała mnie tak długo, że nie miałem siły ani chęci jej wierzyć.

W końcu jej wybaczyłem, ale nie mogłem zapomnieć.

Czy taki związek powinien być kontynuowany?

To też może cię zainteresować: Adam Siewierski z "Sanatorium miłości" zabrał głos w sprawie wyprowadzki żony. Czy jeszcze do niego wróci

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Krzysztof Igor Krawczyk źle znosi kontakty z Ewą Krawczyk. Nasiliły się jego kłopoty zdrowotne. Co się mu stało

O tym się mówi: Adriana Kalska dała znać o swoim stanie po zakończeniu związku z Mikołajem Roznerskim. Co opublikowała w sieci