- W tym roku postanowiliśmy zebrać krewnych. Dawno nie byliśmy razem, ostatniego razu nie pamiętam! Moja córka ma teraz nowe mieszkanie, remonty idą pełną parą, więc ustaliliśmy - zaprosimy gości do ojca i do mnie. Mamy kilka pokoi, jest wystarczająco dużo miejsca…
Anna ma niewielu krewnych: męża, osiemdziesięcioczteroletnią matkę, siostrę z dwiema córkami, oczywiście od dawna dorosłymi, i syna z rodziną - żoną Varvarę i siedmiomiesięcznym synkiem.
- Wcześniej kilka razy w okresie letnim zbieraliśmy się w domku na wsi u mojej mamy! Anna wspomina. „Ale teraz domek został sprzedany. Nie ma tam nikogo do pracy! Starzy nie mogą, ich zdrowie nie jest takie samo, młodzi kategorycznie nie chcą, nie można ich tam zwabić. Podobno taniej jest nam kupić te owoce i zioła, niż spędzać weekendy w korkach…
Bez daczy zaczęli się widywać znacznie rzadziej i jakoś po części: albo z siostrą, albo z matką, albo z jednym z młodych. I zebrać się w ten sposób, siedzieć jak rodzina przy zastawionym stole, patrzeć na siebie, dyskutować o nowościach - to się nie zdarzało od dawna.
– Postanowiliśmy spotkać się w sobotę o czwartej po południu – mówi Anna. - Wszyscy czują się komfortowo, z wyjątkiem oczywiście Marii, synowej. Syn potem oddzwania, mówi mama, Maria powiedziała, że możemy albo godzinę wcześniej, albo godzinę później! Nasze dziecko będzie spało. Cóż, w ogóle się zaczyna, znowu zatańczymy wokół dziecka! Do drugiej mogą, to nie, dopiero po piątej, ale o ósmej muszą iść do domu, wykąpać dziecko i spać ...
... Nastrój Anny właśnie się pogorszył. Synowa Maria jest jedną z tych matek, które w Internecie nazywają szalonymi: całe jej życie kręci się wokół dziecka. Tak, a dziewięć miesięcy ciąży wcale nie było łatwiejsze. Maria po prostu nie mogła mówić o niczym innym, ciągle fotografowała swój brzuch z różnych stron, czytała sobie na głos bajki, od razu transmitowała w świat każde „kopnięcie” i „wstrząsanie” i szczerze obrażała się na tych, którzy próbowali jakoś się poruszyć z tematu ciąży.
- Pomyśleliśmy - no cóż, hormony, to minie! mówi Anna. - Byli pobłażliwi. Ale po porodzie wcale nie było łatwiej. Te żale są stałe na wszystko, cóż, już nie do zniesienia! Często dzwonię z pytaniem jak się masz - niechęć: jak my robimy, wszystko w porządku, nic nowego! Nie dzwonię - znowu zniewaga, nie interesuje Cię wnuk? Powiedziała, że dziecko wygląda jak ona - to tylko eksplozja emocji, narzeka Paszka, jej mąż. On - do mnie: co powiedziałeś Annie tak okropnego? Mówię mu to, co powiedziałem - nie wierzy: nie może być, mówi, że było coś innego, naprawdę tam siedzi i szlocha! Tak, są, jest dom wariatów!..
Anna szczerze stara się utrzymać normalne, równe relacje z synową, ale to według niej jest bardzo trudne.
„W miesięcznicę urodzenia dziecka przyjechaliśmy w odwiedziny, na zaproszenie Marii widzę, że ma otwarte okno, w pokoju jest chłodno i przewiewnie, a dziecko jest nagie” – wspomina Anna. - Mówię Maria, zamknij okno, przeciągi nie są dobre. Dała mi cały wykład o epoce kamienia i współczesności. A w nocy miesięczne dziecko ma gorączkę, przeziębiło się! Zabrali mnie nawet do szpitala. I kto jest za to winny, zgadnij?
- Naprawdę ty?
- Ależ oczywiście!
Bez wielkiej potrzeby Anna stara się teraz w ogóle nie otwierać ust.
„A teraz, na naszym przyjęciu urodzinowym, zbiorą się ludzie, którzy nie mają małych dzieci lub nie mają jeszcze stu lat! Anna wzdycha. - Wszyscy dawno się nie widzieli, chcą siedzieć i rozmawiać. Wszyscy goście są dalecy od dziecięcego tematu, jakoś nie ma się ochoty na wysłuchiwanie całego wieczoru o tym, co potrafi dziecko. Ogólnie rzecz biorąc, urodziny nie są dla dziecka, ale dla mojej córki! Ale jeśli Maria przyjedzie z dzieckiem, zwróci na siebie całą uwagę...
Poza tym okazało się, że rodzina syna planuje przyjechać samochodem - Paweł jeździ, Maria nie jeździ. To też zdenerwowało Annę. Okazuje się, że syn nie będzie mógł nawet wypić lampki wina z bliskimi? Oczywiście nikt się nie upije, ale raz w roku może warto odpocząć z rodziną?
Ale Maria nie chce słyszeć o taksówce czy transporcie publicznym.
- Mówię, może niech wtedy posiedzi w domu z dzieckiem, skoro takie trudności, no cóż, czy matkę zostawi na wieczór? Mówi Anna. — I jakoś to usłyszała. Och, co za początek! Nie chcesz widzieć swojego wnuka na zjeździe rodzinnym, po prostu to powiedz! Najważniejsze, żeby się upić i dobrze się bawić! Widziałaś dziecko cztery razy w ciągu siedmiu miesięcy i nawet cię do niego nie ciągnie!
... Problem w tym, że Anna tak naprawdę nie dociera do wnuka, a sumienie ją tym dręczy. Dzieje się tak pomimo faktu, że córka nie ma dzieci i nie wiadomo, czy będą. Nie cierpi z powodu miłości do dzieci.
- A najsmutniejsze jest to, że naprawdę nie chcę widzieć wnuka na urodzinach! Ona wzdycha. - Nie usiądzie spokojnie na tyłku, nie takie wychowanie. Będzie się musiał znaleźć ktoś, kto będzie musiał skakać wokół stołu z dzieckiem, cóż, jaki to będzie odpoczynek? Co więcej, tym kimś będę oczywiście ja. Urodzinowa dziewczyna na pewno nie zaopiekuje się dzieckiem, Maria będzie chciała jeść, ale po prostu żal mi syna, przynajmniej muszę mu pozwolić trochę odpocząć!
Czy uważasz, że to źle, gdy babcie nie chcą widzieć wnuka na świętach rodzinnych?
A może synowa jest winna w tym przypadku?
To też może cię zainteresować: Adam Siewierski z "Sanatorium miłości" zabrał głos w sprawie wyprowadzki żony. Czy jeszcze do niego wróci
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Krzysztof Igor Krawczyk źle znosi kontakty z Ewą Krawczyk. Nasiliły się jego kłopoty zdrowotne. Co się mu stało
O tym się mówi: Adriana Kalska dała znać o swoim stanie po zakończeniu związku z Mikołajem Roznerskim. Co opublikowała w sieci