Wiesz, to były naprawdę ciężkie czasy w moim życiu. W stolicy ledwo starczało pieniędzy na media i edukację dzieci, tygodniami musiałam jeść tanią kaszę gryczaną z chlebem.

Potem zbierałam pieniądze dla córki Anny na ślub i mieszkanie. Wzięłam dwie pożyczki na samochód dla syna. Rodzice mają obowiązek pomagać swoim dzieciom. Byli jeszcze młodzi, właśnie ukończyli studia. Krótko mówiąc, dzieci zostały w Warszawie i rzadko mnie odwiedzają. Widzę wnuki tylko na Skype.

A kilka miesięcy temu przeszłam na emeryturę. Oczywiście miałam trochę oszczędności w ale starczają one ledwie na rachunki. A lekarstwa są teraz takie drogie… Miałam nadzieję, że teraz dzieci odwdzięczą się za moją miłość i życzliwość. Na początku pojawiali się raz w tygodniu, na zmianę córka lub syn. Po pół roku pojawiała się u mnie tylko Anna.

„Cóż, mamo, spieszę się” – pocałowała mnie w policzek i odeszła. Myślałam, że zostanie przynajmniej jedną noc? Dzieci zostały z nianią, przyjechała samochodem.

Tydzień temu syn poleciał z synową do Egiptu na wakacje. Nawet nic nie powiedział, przypadkowo dowiedziałam się od sąsiada. Pokazał mi zdjęcia z luksusowego hotelu, plaży i jachtu. Taka przyjemność nie jest tania. I wiesz, to było takie smutne, że płakałam całą noc.

Mam skromną emeryturę, ledwo starczającą na lekarstwa. Muszę znowu znaleźć pracę, żeby móc związać koniec z końcem. Buty są już stare, przemakają, miejscami na kurtce są plamy, a na nowe skarpetki nie stać mnie. Jednak wycieczki do restauracji i nowy telefon są dla Anny znacznie ważniejsze niż jej stara mama.

Z zazdrością patrzę na sąsiadów. Wnuki przychodzą do nich prawie codziennie, a dzieci nie przychodzą z pustymi rękami, przynoszą kilka paczek pełnych jedzenia. Na przykład syn Mark dokonywał napraw w mieszkaniu, a córka Aleksandry wysłała ją do sanatorium na odpoczynek. A moje własne dzieci o mnie zapomniały… Wygląda na to, że niedługo pójdę na dworzec żebrać o grosz na bochenek chleba.

Kiedyś powiedziałam synowi, że nie mam pieniędzy na nowe ubrania.

- Zbieramy pieniądze na samochód dla Natalii, bo nie może jeździć autobusem. Nieprzyjemny zapach, korki, ciągle się spóźnia - narzekał syn. Myślisz, że synowa gdzieś pracuje? Nie, znika od rana do nocy w salonach kosmetycznych.

- Mamo, mój mąż i ja jesteśmy teraz na minusie. Przenieśliśmy córkę do prywatnej szkoły. - zawołała Anna do telefonu. A co jej nie odpowiada zwykła szkoła? Ci sami nauczyciele, system edukacji.

Po tej rozmowie zdałam sobie sprawę, że nie mogę liczyć na pomoc moich dzieci. W ten sposób podziękowano mi za te wszystkie lata opieki. Szkoda nawet powiedzieć o tym sąsiadom – nagle zaczną się plotki, że to moja wina, bo źle wychowałam dzieci. Może tak faktycznie jest?

Kogo można winić w tak trudnej sytuacji? Co byś zrobił na miejscu starej matki?

O tym się mówi: Ważna wiadomość dla odbiorców gazu. Niektórych nie obejmie wzrost rachunków w 2022 roku. O kim mowa

Zerknij: Ostatnie miejsce spoczynku Ryszarda Farona budzi skrajne emocje. Bardzo ponure zdjęcia