Nie wiedziała, co dalej robić. I dlaczego miałby to być jej problem? Anna zgrabnie oddała głos. Było wyjście. Były nawet dwa. Tylko jedno z nich nie pasowało do samej Anny, a drugie nie pasowało do wuja Pawła, jej ojczyma.

Anna bardzo słabo pamięta własnego ojca. Dużo później dowiedziała się od matki, że dużo pił i nie pracował. W jej pamięci pojawiają się rzadkie niewyraźne obrazy, na których jej matka jest młodą, piękną kobietą, zawsze albo płaczącą, albo spiętą do granic możliwości.

Pijany ochlaptus ojciec, krzyki, krew z rozbitej wargi matki. Anna chowa się w kącie za sofą, w pokoju wisi strach i beznadziejność. Kiedy Anna miała siedem lat, a jej starszy brat Andrzej dwanaście, ojciec opuścił dom. Niczego ze sobą nie zabrał, po prostu zniknął.

A dwa lata później mama poznała innego mężczyznę i zaczął z nimi mieszkać. Anna pamięta go, obcego, z ciemnymi wąsami i szerokimi spodniami z grubego materiału. Początkowo ona i jej brat traktowali tę osobę bardzo ostrożnie, nawet wrogo, jest zrozumiałe dlaczego.

Jednak, jak się później okazało, wujek Piotr nie był złym człowiekiem. Między nim a matką panowała dobra, bardzo ciepła relacja. W domu wreszcie zapanowała cisza i reżim zrozumiały dla dzieci. Dorośli wracali wieczorem z pracy i wykonywali prace domowe.

Wujek Piotr uwielbiał piesze wycieczki i często wychodził z bratem do lasu, na naturę. Nauczył Pawła wielu sztuczek młodego turysty, dał mu pierwszy kompas i stał się dla niego naprawdę bliską osobą.

Ale Anna nie zaakceptowała wyboru swojej matki. Nie żeby jakoś sprzeciwiała się ojczymowi lub robiła mu drobne sztuczki. Nie. Byli po prostu bardzo różni i nie znaleźli wspólnego języka. Być może dlatego, że Anna nie była zainteresowana tymi wszystkimi namiotami i ogniskami, denerwowały ją komary i wszystko, co związane z lasem.

Chciała bawić się z koleżankami, a nie ciągnąć się z ciężkim plecakiem na ramionach. Po ukończeniu szkoły poszła na studia i jak najmniej pojawiała się w domu. Wręcz przeciwnie, brat utrzymywał ciepłe relacje ze swoim ojczymem.

Po wojsku Paweł bardzo szybko ożenił się i wyjechał wraz z rodziną żony do innego kraju. Teraz Anna ma trzy siostrzenice, z którymi często komunikuje się przez Internet. Jej brat jest dobrze osadzony w życiu i może sobie na wiele pozwolić. Minęły lata.

Mama i wujek Piotr przeprowadzili się do wsi i założyli gospodarstwo rolne. Od czasu do czasu odwiedzała ich oczywiście Anna. Paweł co roku przyjeżdżał z dalekich Niemiec, przywoził prezenty i wszelkiego rodzaju przydatne w podróży rzeczy. Na pewno wyjdą gdzieś z wujkiem Piotrem na kilka dni.

Z biegiem lat mama trochę straciła i odeszła od wszystkich tych wyjazdów. Coraz częściej przebywała w domu. Nagłe odejście mamy od życia było ciosem dla wszystkich. Wujek Paweł przez kilka lat żył sam, najlepiej jak potrafił. Anna wciąż, według starych wspomnień, od czasu do czasu go odwiedzała.

A potem wujek Paweł doznał udaru, po którym nie mógł już samodzielnie wstać z łóżka, a Anna rozpoczęła trudny okres. Nie chciała być rozdarta między pracą, rodziną i podróżą do leżącej osoby. Ojczym nie był blisko niej, każda taka podróż była dla nie j trudem i wyprawą. Dosłownie się zmusiła. Sytuację uratował Paweł. Zawarł umowę z sąsiadami, tymi samymi emerytami, jak wujek Piotr, i zaczął im regularnie wysyłać drobne pieniądze. A oni z kolei kupili wszystko, co potrzebne wujkowi Pawłowi, opiekowali się domem i podwórkiem. W ten sposób minęło jeszcze kilka lat.

Z biegiem lat sąsiadom, którzy byli już po osiemdziesiątce, coraz trudniej było opiekować się obłożnie chorym. Na ich prośbę Anna została zmuszona do odwiedzenia ojczyma. Ta wizyta ją zszokowała.

Ogród i dziedziniec były zarośnięte chwastami, wydeptana wśród chwastów ścieżka prowadziła do wyszczerbionych schodów. Cały dom był zniszczony, wymagał kapitalnego remontu. Na odrapanych ramach ostatnie resztki farby spuchły i odpadły, a w niektórych miejscach dach przeciekał.

A w środku dom był przygnębiający. Wszystko dosłownie popadło w ruinę. A w środku tego wszystkiego w łóżku leżał wujek Piotr. Łóżko było jednak czyste. W starej lodówce było świeże jedzenie, a na popękanym stoliku nocnym karafka z czystą wodą. To jest niewiele, co mogli zapewnić sąsiedzi, sami już chorzy.

Wujek Piotr bardzo ucieszył się z przyjazdu Anny. Pogładził jej dłoń suchą, krzywą dłonią i uśmiechnął się na wpół ślepo. A potem poprosił, żeby go do siebie zabrała. Nie może już tu być. Trudno mu leżeć miesiącami, wpatrując się w sufit. I lepiej by było, gdyby odszedł po Marcie, usta staruszka drżały, był żałosny i bezradny.

Taka prośba ojczyma zdziwiła Annę. To już było dla niej za dużo. Mieszkała z dorosłą córką. Oboje pracują. Poza tym Anna nadal interesuje się mężczyznami, oczywiście nie zabiera ich do domu. Jednak po prostu nie może spędzać całego wolnego czasu przy osobie leżącej, choć nie całkiem obcej...

Po obiecaniu wujkowi Piotrowi, że coś wymyśli, Anna wyszła. Nie było wiele do wymyślenia. Paweł chciał spróbować zabrać do siebie ojczyma, ale było kilka biurokratycznych opóźnień. W rzeczywistości, zgodnie z dokumentami, byli obcy i prawie niemożliwe było uzyskanie wizy dla wujka Pawła. Postanowił jednak wypróbować wszystkie możliwe opcje.

A dzisiaj zadzwonił do Anny i powiedział, że to nie działa. I to już nie będzie działać. Jedyną możliwą opcją, o której rozmawiali z bratem, był dom opieki. Paweł był gotów pokryć te koszty. Ale wujek Piotr, słysząc o tym, kategorycznie odmówił kontynuowania rozmowy.

Nie chciał, a może bał się spędzić resztę życia z nieznajomymi, w rządowych murach. Anna najlepiej jak potrafiła przekonała go, że to właściwie dobra opcja, że ​​ona i Piotr odwiedzą go.

– Nie idę do żadnego domu opieki, Anno. Jeśli przeszkadzam, zostaw to tak, jak jest. Jeśli Bóg da, trochę się spóźnię - wuj Piotr zamknął zmęczone oczy. Anna została albo po to, by zabrać do siebie ojczyma, albo, ignorując jego niechęć, wręcz siłą przenieść go do domu opieki. I prawie zdecydowała się na drugą opcję, ale wątpliwości nie pozwoliły jej odejść.

I jak zdecydować, co będzie słuszne, zadała sobie raz jeszcze pytanie i nie mogła znaleźć odpowiedzi. Drodzy czytelnicy, czy warto Annie dręczyć się tymi właśnie wątpliwościami? W końcu wujek Piotr jest dla niej praktycznie obcy, już wystarczająco uczestniczyła w jego losie.

Czy jednak Anna nie powinna zapominać, że jej ojczym w odpowiednim czasie dał jej rodzinie normalne i spokojne życie, w rzeczywistości wychowywał ich z bratem i są zobowiązani go wspierać, bez względu na to, jak trudne to jest? Co myślisz? Jak widzisz wyjście dla Anny z tej trudnej sytuacji?

Zobacz także: Edward Miszczak promienieje. Dyrektor stacji TVN jest już po ślubie z Anną Cieślak. Jak zakochani bawili się na weselu

Może cię zainteresować: Poruszająca sytuacja Jerzego Połomskiego. Edyta Wojtczak nie może sobie wybaczyć pewnej rzeczy. Przykry moment w przyjaźni spikerki i muzyka

Pisaliśmy również o: Jak Anna Lewandowska uczciła urodziny Roberta Lewandowskiego? Taka żona to prawdziwy skarb