Najnowsze informacje dotyczące katastrofy smoleńskiej właśnie ujrzały światło dzienne. Okazuje się, że podczas uroczystości prezydent Polski, Lech Kaczyński miał otrzymać ważny przedmiot oraz przywieźć go do kraju. O czym mowa?

Dziś, 10 kwietnia mija już jedenasta rocznica od tragicznego wydarzenia, które wstrząsnęło nie tylko Polakami, ale także społeczeństwem w wielu krajach. 10 kwietnia 2010 roku miała miejsce katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem, w której zginęła cała załoga samolotu licząca 96 osób - w tym ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego żonę Marię Kaczyńską oraz wiele innych ważnych osobistości w świecie polityki.

Okazuje się, że prezydent miał otrzymać ważny przedmiot – o co chodzi?

Los chciał inaczej...

Prezydent wraz z całą resztą przedstawicieli Polski wybrali się do Katynia, aby oddać hołd zamordowanym przed laty oficerom. W zapowiedzi uroczystości widniał zapis informujący o tym, że prezydent miał odebrać urnę z ziemią i przywieźć ją do Polski.

- W trakcie uroczystości przedstawiciele Rodzin Katyńskich wręczą Lechowi Kaczyńskiemu urnę z ziemią pochodzącą z lasu, w którym mordowani byli Polacy. W ziemi tej, już w Warszawie prezydent posadzi w ogrodzie Pałacu Prezydenckiego "Dąb Pamięci" - brzmiał fragment zapowiedzi uroczystości.

Niestety, tak się jednak nie stało.