A tuż przed nimi w kolejce stoi stara kobieta. Próbuję zapłacić za towar, to tylko kilka jabłek. Babcia okresowo gubi monety, podnosi je trzęsącymi się rękami i ponownie próbuje policzyć.
Te dwie postaci za nią zaczynają wariować, wzdychać, przewracać oczami i potrząsać głowami. Obrzydliwy obraz.
Stoję w kolejce do następnej kasy i czuję wielką chęć zapłacenia za babcię tych paru groszy, żeby nie widzieć krzywych twarzy pary.
- Długo jeszcze?! - Szalona kasjerka, również nie krajanka, raczej z Azji.
— Policz swoje monety i wróć!
Mówiąc to kasjerka odłożyła jabłka na bok i zaczęła obsługiwać marudzącą, nieuprzejmą parę.
- Och, dosyć tego! - Silikonowa młoda dama przewróciła oczami.
— Kto ją tu w ogóle wpuścił? I dlaczego? Nie ma pieniędzy! Była zniesmaczona, wskazując na starą kobietę.
„Dokładnie," przytaknął jej chłopak. „Po co się ich tutaj wpuszcza?"
- Och! - kasjerka machnęła ręką.
— Z powodu tych działań na rzecz emerytów jest ich tu tak dużo, że nawet nie możesz sobie wyobrazić! Idź i idź, już to mam!
Szczęka opadła mi, gdy to usłyszałam.
- A ty niczego nigdy nie pomyliłeś?! Więc porozmawiaj z nią?! - Wrzasnęłam.
— Może pójdziesz do rodziców i powiesz to samo?
- Czego się czepiasz? O co ci chodzi?! - odparła do mnie kasjerka.
— Nie pracujesz tutaj i nie masz pojęcia, jak te kobiety umilają pracę!
Z szeregu wypadł mężczyzna w średnim wieku, porządnie ubrany z notatnikiem w rękach.
- Dzień dobry, moja droga — powiedział do kasjerki.
Ładowniczy zbliżył się i mężczyzna podał mu kosz.
- Idź z tą babcią i pozwól jej kupić wszystko, czego chce, na jej koszt — wskazał na kasjerkę.
- A kim w ogóle jesteś?! - Niegrzeczna pracownica zerwała się z krzesła.
- Kierownikiem, twoim szefem — odparł spokojnie mężczyzna.
"Och, nie kłam!" Mamy innego menedżera! Kasjerka się uśmiechnęła.
- Dziewczyno, jestem menadżerem całej sieci tych sklepów — powiedział bez większego wzruszenia.
— A teraz jesteś zwolniona. Od teraz.
Tutaj wrócił do tragarza i babci, którzy weszli wgłąb sklepu.
"Poczekaj sekundę!" - krzyczał na nich i ponownie zawołał pomocnika do siebie.
— Weź jej adres, będziesz przynosić jej jedzenie, za 1000 zł miesięcznie, doliczę ci za to premię. Dobrze?
- Oczywiście! - cieszył się pomocnik.
- To dobrze — skinął w odpowiedzi mężczyzna, a potem krzyknął na całą salę.
A więc o to chodzi, sprawiedliwość.
O tym się mówi w Polsce: CORAZ WIĘCEJ RODZICÓW POSTANAWIA, ABY ICH DZIECKO NIE UCZĘSZCZAŁO NA LEKCJE RELIGII. SPECJALISTA WYJAŚNIA, CO JEST POWODEM TAKIEJ DECYZJI
Z życia gwiazd: MICHAŁ WIŚNIEWSKI SKACZE Z RADOŚCI. CHODZI O JEGO DZIECKO