Nieustannie prześladował mnie strach, że dziecko może urodzić się słabe lub chore. Jeszcze bardziej martwiłem się tym, co powiedzą mi moje dzieci i przyjaciele…

Pewnego dnia włączyłam telewizor i obejrzałam wiadomości, chociaż się zanurzyłam w zamyśleniu. Obserwowałam moją córkę Karinę, która przeglądała wtedy czasopisma, zastanawiając się, w co się ubrać jutro do szkoły. Niedawno skończyła 14 lat, ma przed sobą ciekawe przygody i całe życie.

Potem sytuacja w naszej rodzinie trochę się poprawiła. Pracowaliśmy z mężem od rana do wieczora, budowaliśmy dom poza miastem, wychowywaliśmy dzieci. Czasami zdarzały się trudności finansowe, ale razem je pokonaliśmy. I tutaj zobaczyłam fatalny drugi pasek na teście.

Natychmiast ogarnął mnie strach i niepokój. Co powiedzą o tym moi przyjaciele i rodzice, jak mam wychować to dziecko, jeśli muszę pracować. Po prostu winiłam siebie i mojego męża za taką nieostrożność.

- Ale wszystko będzie dobrze — próbował pocieszyć mnie Jarosław, wieczny optymista.

Tak, wiem, że to się jakoś ułoży. Będę musiała wszystko zmienić, podoba mi się moje życie takie, jakie jest teraz.

Potem zadzwoniłam do mojej najlepszej przyjaciółki i postanowiłam się z nią skonsultować. W takich sprawach była moim najlepszym mentorem (pracuje jako położna i zna wielu specjalistów)… Spotkałam się z nią w kawiarni. Nie mogłam powiedzieć ani słowa, a potem przez łzy powiedziałam:

- Jestem w ciąży, uratuj mnie przed tym!

- Och, czy to wszystko, co chciałaś mi powiedzieć? Po co tak bardzo straszyć, myślałam, że ktoś jest chory — powiedziała, uspokajając mnie ręką, - wiecie, czym jest szczęście, to wcale nie jest problem — tyle rodzin z więcej niż trójką dzieci i potrafi sobie radzić — dodała.

- Ale ja i mój mąż dawno nie jesteśmy młodzi, a nasze dzieci są już nastolatkami.

- A co to ma wspólnego z ciążą? Jesteś zdrowa, wyglądasz młodo, a dzieci ci pomogą. Ponadto Jarosław tak bardzo kocha dzieci, że na pewno będzie zachwycony takimi wiadomościami.

- Tak, jest szczęśliwy, ale nie myśli, że nie będę mogła pracować, co oznacza spore oszczędności w wydatkach...a co, jeśli dziecko urodzi się chore? W moim wieku jest spore ryzyko!

- Rób to, co najlepsze dla Ciebie i Twojej rodziny…

- Posłuchaj, polecisz kogoś? Czy jest ktoś… dobry lekarz…

Christina bez słowa wyjęła zeszyt, zapisała numer i podała mi go. Włożyłam notatkę do portfela. I pomyślałam: może zadzwonię jutro.

Zdezorientowana wróciłam do domu. Tego wieczoru miałam wszystko jak we mgle. Ugotowałam obiad, nakarmiłam rodzinę, a tu nagle Jarosław mówi:

- Posłuchajcie, dzieci, chcemy wam coś powiedzieć. Matka spodziewa się dziecka, więc ostatnio trochę się denerwowała. Bała się, jak ty to odbierzesz.

- Mamo, nie martw się, jesteśmy dorośli i pomożemy ci z bratem — powiedział nasz 16-letni syn.

„Dlaczego bratem, ja wolę siostrzyczkę” - zaczęła Karina.

- Braciszek!

- Siostrzyczka!

Dzieci zaczęły krzyczeć po całym mieszkaniu, a ja po prostu płakałam. Mąż podszedł do mnie, przytulił i szepnął mi do ucha, że ​​mnie kocha. Tego wieczoru wyrzuciłam notatkę podarowaną mi przez przyjaciółkę.

Moja Iwanka urodziła się w styczniowe ferie. Jej małe dłonie natychmiast podbiły moje serce. Patrzyłam na nią, całowałam ją, płakałam i zdałam sobie sprawę, jak bardzo ją kocham.

Zdałam sobie sprawę, że podjęłam wtedy właściwą decyzję. Minęło 10 lat, a Iwanka stała się prawdziwym faworytem w rodzinie. Oczywiście było to trudne, ale dziecko wręcz przeciwnie, dodało mi sił i znów poczułam się młoda. Wszyscy mówili, że naprawdę wyglądam młodziej.

Nagle głos Iwanki wyrwał mnie z myśli: - Co o tym myślisz mamo?

Och, gdybyś moja ukochana wiedziała…