Nauczycielka zadzwoniła do Katarzyny w pracy.

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale wszystkie dzieci w grupie zostały zabrane, została tylko Anna. Nie mogę zadzwonić do jej rodziców, więc pomóżcie!

Katarzyna pobiegła do przedszkola.

Wnuczka, ubrana już w w płaszcz i beret, stała obok nauczyciela przy bramie placówki dziecięcej.

Płacząca twarz, zdezorientowany wygląd dziecka zaintrygowały kobietę.

Widząc swoją babcię, dziewczyna rzuciła się do niej. Mała krucha dziewczynka objęła kolana kobiety.

- Babciu, wszystkie dzieci zostały zabrane, bardzo długo bawiłam się sama! Gdzie jest mama? Powiedziała z oburzeniem mała dziewczynka.

Katarzyna mocniej ścisnęła Anną za dłoń, a w jej duszy szalały różne emocje: synowa Joanna znów zaczęła zajmować się mężem, sprawiając, że biedne dziecko cierpiało.

Czterdziestopięcioletnia Katarzyna wcale nie przypomina babci: piękna, o wyrazistych, jasnych oczach, smukła i pełna wdzięku, wciąż zachowuje atrakcyjność.

Swojego syna Tymoteusza wychowywała samotnie, a gdy jego dziewczyna Joanna zaczęła ich odwiedzać, przebywając u nich, Katarzyna zdała sobie sprawę, że nowożeńcy muszą pilnie wyjść wziąć ślub.

Młodzież przebywała w mieszkaniu Katarzyny.

Katarzynie Joanna w ogóle się to nie podobała: nie chodziła do pracy, nie myła naczyń po sobie, narobiła bałaganu w pokoju syna, wiecznie potykałeś się o buty dziewczyny leżące tu i ówdzie.

Joanna nigdy nie myła łazienki, nie uważała za konieczne zmywanie naczyń w kuchni oraz utrzymywanie czystości i porządku w domu.

Katarzyna milczała przez kilka miesięcy, ale jej cierpliwość się skończyła i powiedziała Joannie co myśli w kuchni, kiedy ta przyniosła z pokoju brudne kubki i włożyła je do zlewu, nawet nie myśląc o umyciu, chociaż Katarzyna właśnie posprzątała.

- Mieszkasz tutaj, musisz po sobie posprzątać! - oznajmiła stanowczo Katarzyna - Nie mogę ciągle czyścić wszystkiego za ciebie! Mam kota, który jest schludniejszy od ciebie!

Joanna po cichu weszła z Tymoteuszem do swojego pokoju, ze złością zatrzasnęła drzwi, a następnego dnia młodzi wyprowadzili się.

Tymoteusz pożegnał się z mamą:

- Dlaczego moja Joanna Ci się nie podoba? Cóż, zostań sama ze swoim inteligentnym kotem i już do nas nie przychodź!

Młodzi ludzie byli przez krótki czas urażeni, dopóki nie wyszło na jaw, że Joanna jest w ciąży. Katarzyna kupiła wózek w prezencie dla swojej wnuczki, a rodzice Joanny obiecali kupić łóżeczko.

Jednak coś poszło nie tak i wkrótce Katarzyna otrzymała prośby syna o pomoc przy łóżeczku:

- Anna nie może już wejść do wózka, mamo! Mieszkasz i pracujesz sama, dlaczego sama masz tyle pieniędzy? Pomóż, jeśli nie nam, to przynajmniej wnuczce!

Katarzyna kupiła wnuczce łóżeczko, potem kombinezon, potem kolejny, potem zabawki, chodziki, drogą lalkę i psa.

Wciąż napływały prośby od syna, a Katarzyna wiedziała, że ​​potrzebuje pomocy: Joanna nie pracowała, została w domu z dzieckiem, jednej pensji Tymoteusza nie wystarczało rodzinie.

Następnie synowa Joanna zapisała się na zajęcia fitness i jogę: postanowiła odchudzić się po dziecku.
Katarzyna była potrzebna jako opiekunka wnuczce, a Katarzyna umawiała się z Anną, jeździła z nią do szpitala i zabierała do domu na weekend, żeby Tymoteusz i Joanna mogli odpocząć od dziecka.

Opieka nad Anną stopniowo przechodziła na odpowiedzialność Katarzyny.

To Katarzyna najpierw zabrała dziewczynkę do żłobka, potem do przedszkola, musiała wieczorami odbierać dziecko i zabierać do domu, gdzie Joanna udawała wiecznie zmęczoną.

A ostatnio Joanna wreszcie dostała pracę i nie starczyło jej czasu:

- Pracuję jak wół w pracy, a kiedy wracam do domu, muszę sprzątać i gotować obiad, męczę się!

W weekend Katarzyna zabrała ze sobą wnuczkę, bo zmęczona Joanna chciała odpocząć: pójść na zakupy, spokojnie posprzątać mieszkanie, pójść z mężem do kina.

"Cóż, mamo, mieszkasz sama?" Co jeszcze możesz robić, zostań z Anną! - poprosił Tymoteusz, a Katarzyna po cichu umawiała się z dzieckiem.

Synowa nie jest córką, nie możesz jej powiedzieć ani słowa — będzie obrażona!

A potem w życiu Katarzyny pojawił się mężczyzna.

Andrzeja Katarzynie przedstawił jej kolega, w którym Katarzyna zakochała się od pierwszego wejrzenia.

Katarzyna i jej koleżanka wędrowały po sklepie, zbierając artykuły spożywcze do koszyka i spotykając Andrzeja. To krótkie przypadkowe spotkanie, podczas którego znajomy przedstawił Andrzeja Katarzynie, przerodziło się później w poważny związek.

Katarzyna rozważyła propozycję Andrzeja co do wzięcia ślubu i postanowiła przedstawić syna mężowi.

- Kim jesteś, mamo? - Syn był zdziwiony, gdy Katarzyna opowiedziała o małżeństwie, - Ożenić się ?! Słyszysz, o czym mówisz ?!

Katarzyna nie spodziewała się takich słów, odwróciła się i poszła do łazienki, nie czuła się swobodnie ze słowami syna.

Kiedy wróciła do kuchni, jej syna nie było. Obrażony i odszedł?

Tydzień później pojawił się syn. Razem z Joanną.

- Gdzie będziesz mieszkać? - zwrócił się do matki.

Katarzyna wzruszyła ramionami.

- Tutaj.

Joanna natychmiast opuściła głowę, a Tymoteusz się spiął.

- A co to jest, twój narzeczony nie wezwie cię do życia? Czy on nie ma własnego domu? Mamo, powiem Ci od razu: Joanna i ja nie mamy gdzie mieszkać, a ja chcę iść do domu. To też mój dom, dlaczego samodzielnie zarządzasz naszym mieszkaniem? Spieszysz się, aby przyprowadzić cudzego męża, podczas gdy Joanna, Anna i ja mieszkamy na wynajem? Wtedy wszyscy będziemy mieszkać razem, w jednym mieszkaniu!

Katarzyna skonsultowała się z Andrzejem i zaproponował jej zamieszkanie osobno, w internacie. Obiecał, że to tymczasowe.

Wystawił na sprzedaż mieszkanie ze swoją byłą żoną, a połowę pieniędzy, które od niej otrzymał, obiecał zainwestować w zakup mieszkania od Katarzyny.

Katarzyna opuściła więc własny dom.

- Wszystko najlepsze należy dać dzieciom! A ja już jakoś sobie z tym poradzę — pomyślała ze smutkiem Katarzyna.

Dopiero gdy Joanna została gospodynią domową w mieszkaniu, zaczęła zachowywać się nieznośnie. Rozmowy w wysokich tonach odbywały się codziennie, ciągle odmawiając gotowania, dlatego Tymoteusz stał się częstym gościem hostelu Katarzyny.

- Przyszedłem coś zjeść -Katarzyna od razu to zrozumiała!

Niecały rok później Joanna zaprowadziła porządek w domu: przeszkadzał jej mąż Tymoteusz i Anna. Joanna nie lubiła gotować i nie uważała tego za konieczne, bezpośrednio oświadczając mężowi:

- Idź do mamy, na pewno przygotowuje się na nowego męża, czy nie naleję sobie własnego talerza zupy dla syna? Jestem zmęczona nie czekaj na obiad!

Joanna dzwoniła do Katarzyny codziennie o tej samej porze, co pół godziny przed zamknięciem przedszkola, domagając się niewinnym głosem:

- Zostanę w pracy, proszę, zabierz Annę?

Gdy Joanna nagle przeniosła Annę do przedszkola, które znajdowało się po drugiej stronie podwórka od akademika, w którym mieszkała Katarzyna i jej mąż, Katarzyna postanowiła porozmawiać z synem.

- Może wystarczy, żeby Anna u mnie zostawała? Urodziliście ją dla mnie? Spędzam z nią więcej czasu niż jej mama! Dziewczyna dorasta, potrzebuje mamy, a nie babci, zaczyna zadawać mi wiele pytań. Nie sądzisz, że Joanna idzie dalej, mając nadzieję, że powinnam zająć się jej dzieckiem? Mam swoje życie!

Syn niegrzecznie przerwał matce:

- Jak wygląda twoje życie? Andrzej jest dla ciebie droższy niż twoja własna wnuczka? Wtedy już więcej nie zobaczysz Anny!

Joanna ze swojej strony również założyła męża:

- Twoja mama musi bardziej dbać o swoją wnuczkę! Pozwól jej spędzać cały swój czas z dzieckiem, a wtedy nie będzie miała czasu na wszelkiego rodzaju bzdury!

- Co za bzdury? - zapytał Tymoteusz, a jego żona się zaśmiała.

- Twoja mama nie jest do końca babcią, weźmie i da swoje dziecko Andrzejowi! A co, za dziecko otrzyma całkiem niezłe płatności od państwa!

Tymoteuszowi nie spodobały się słowa żony.

Matka powinna żyć i oddychać tylko z nimi, dając wszystko synowi i jego rodzinie!
Aby Katarzyna czuła się odpowiedzialna za wnuczkę, Joanna przekroczyła wszelkie granice: zrzuciła na nią wszelką odpowiedzialność za dziecko.

Zła, zadzwoniła do Joanny, ale nie odebrała telefonu.

Katarzyna była zła, żałowała łez. Wkrótce Andrzej musiał wrócić z pracy, w ich malutkim pokoiku nie ma się gdzie obrócić, wnuczka jest zdezorientowana i nudzi się. Chce wracać do domu.

Babciu, nie masz wielu zabawek! Zadzwoń do mamy, pozwól jej odebrać mnie! - powtarza Anna bez końca.

- Chodźmy do mamy, kotku - woła Katarzyna.

Stojąc na przystanku, czekając na autobus, Katarzyna była zła na siebie, syna, synową.

Myśli nie dają jej spokoju: „Mieszkają w moim mieszkaniu, warczą jak do winy: odważyła się mieć męża! Zrzucają na mnie swoje dziecko, ale co dalej ?! »

Kiedy trafiła do własnego mieszkania cały czas myślała o całej sytuacji.

Po długim dzwonku Joanna w końcu otworzyła jej drzwi.

Co utknęło, po prostu się położyłem zamarznięty jak pies… Moglibyśmy zostawić Annę na noc. Widziałeś pogodę? Kaszel — będziesz winny! Joanna krzyknęła wyzywająco, co doprowadziło Katarzynę do wrzenia.

Ach, co oznacza sen ?! W moim domu, na moim łóżku, popychając na mnie swoje dziecko, a nawet warcząc zamiast wdzięczności ?! Cóż, opuścicie moje mieszkanie! Katarzyna nie mogła się powstrzymać.

Anna była przestraszona, a Joanna podniosła ją i zaczęła głośno uspokajać dziewczynę.
- Uspokój się, króliczku!" Zobacz, jak twoja babcia nie kocha twojej matki!

- Ona nas nie kocha!

- Jutro opuścicie mieszkanie, inaczej będę się o ciebie ubiegać!- Katarzyna ostrzegła. - I od teraz sama zadbasz o córkę! A ja zmienię zamki i zmienię numer telefonu, żeby nie dzwonili do mnie z przedszkola! Zostań mamą. Zrozumiano ?!

- Cóż, ty i ta kobieta. Czy rozumiesz, że jeśli nas wypędzisz, stracisz syna i wnuczkę? Zrobię wszystko, ale nie pozwolę ci zobaczyć Anny! - Joanna powiedziała złowieszczym głosem.

Patrzyła Katarzynie prosto w oczy, a Katarzyna zobaczyła, ile w bezbarwnym spojrzeniu synowej, które wydawało się zapomniane na zawsze.

Syn i synowa obrazili się i przerwali wszelką kontakty z Katarzyną.

Według nich i według słów opowiadanych przez Joannę, jej teściowa zwariowała na starość.

- Jej nieznajomy okazał się droższy od nas! Ona o nas nie dba! - Joanna mówiła wszystkim.

Syn wybrał pozycję swojej żony, jest przekonany, że matka zmieniła się na gorsze. Dumny. Nie odbiera telefonu, ale widząc ją na ulicy, odwraca się i idzie w drugą stronę.

Katarzyna początkowo się martwiła, ale teraz jest pewna, że ​​zrobiła wszystko dobrze.

- Gdybym pozwalała sobie na kaprysy mojej synowej, nic dobrego by się nie wydarzyło - powiedziała. - Dzieci nie potrzebują mojego poświęcenia, z łatwością przejdą nad tym problemem ze mną i pójdą dalej. Nie jestem dla nich pokornym sługą!

Jednak Katarzyna nie wie, co dalej: odpuścić sobie sytuację i poczekać, aż syn sam podejdzie do matki, czy spróbuje się pogodzić? Czasem tak się niepokoisz, że chcesz ze wszystkiego zrezygnować i ich szukać, ale pycha się kończy: synowa decyduje, że wygrała i kto wie, jak zacznie zachowywać się wobec teściowej?

To też może cię zainteresować: Pomorze: Sanepid aktualizuje dane dotyczące zakażeń koronawirusem. Dobre wiadomości dla Trójmiasta