Martyna Wojciechowska jest podróżniczką i osobowością medialną. Prowadząca jednego z najbardziej lubianego programu TVN „Kobieta na krańcu świata”, aktualnie jest w związana z Przemkiem Kossakowskim. Mężczyzna, podobnie jak ona kocha podróże, toteż zdaje się ze para pasuje do siebie idealnie.

Podróżniczka ostatnio pokusiła się o drobne oszustwo. Na swoim profilu, prezenterka umieściła zdjęcie w sukni ślubnej. Internauci szybko wychwycili temat i zaczęli podpytywać Martynę o jej życie prywatne. Wielu z nich gratulowało gwieździe, myśląc, że Wojciechowska zdecydowała się związać węzłem małżeńskim z Kossakowskim.

Okazało się, że para nie wzięła ślubu. Zdjęcie umieszczone przez podróżniczkę było zapowiedzią kolejnego odcinka „Kobiety na krańcu świata”. Dlaczego więc Martyna włożyła suknię ślubną?

Tematem odcinka były tzw. „solo-weddings”, czyli popularny koreański zwyczaj, w którym to osoby poślubiają… samych siebie. Z tej okazji, Wojciechowska udała się do Korei Południowej, gdzie nakręciła program z udziałem 25-letnia Czumi, która opowiada o tym niesamowitym zjawisku.

Jak twierdzi Czumi, małżeństwo dla osób decydujących się na solo ślub, nie jest dla nich najważniejsze. Na pierwszym miejscy stawiają siebie i własne samopoczucie.

- Zdecydowanie więcej osób reaguje pozytywnie na to, co robię, niż mnie krytykuje. Są nawet tacy, którzy deklarują, że pójdą w moje ślady, gdy nadejdzie odpowiedni moment.

Jak podaje Pikio, jedna z jutuberek, która fascynuje się kulturą koreańską, zauważyła w programie Martyny Wojciechowskiej pewne nieścisłości. Jej zdaniem, podróżniczka skłamała w kwestii tego, że solo śluby są w Korei dużym problemem, poprzez który zmniejsza się odsetek zawieranych małżeństw.

Malo tego, Martyna powiedziała także, że trend ten jest szokujący, co okazało się prawdziwą bujdą. Jak twierdzi pasjonatka kultury koreańskiej, zwyczaj ten cieszy się dużym zainteresowaniem już od lat 90-tych.