Wszystko wskazywało na to, że Mateusz Rutkowski miał przed sobą świetlaną przyszłość w świecie skoków narciarskich. Niestety, 7 stycznia 2024 roku, świat stracił pierwszego mistrza świata juniorów, a Polska pożegnała skoczka, który kiedyś miał być "następcą Adama Małysza". Miał zaledwie 37 lat.

Informacja o śmierci Rutkowskiego, potwierdzona przez portal Sucha24.pl, obiegła media, przynosząc smutek i żal wśród fanów skoków narciarskich. Polski Związek Narciarski również wyraził kondolencje dla rodziny i bliskich zmarłego, zaznaczając, że cała Polska dzieli ból po stracie tego utalentowanego sportowca.

Mateusz Rutkowski zdobył tytuł mistrza świata juniorów w skokach narciarskich prawie dwie dekady temu, zapowiadając swoją obiecującą karierę. Jednak, niestety, ta obietnica nie spełniła się w pełni. Po sukcesie pojawiły się kłopoty, a życie prywatne skoczka splątało się z jego ścieżką sportową. Coraz częstsze opuszczanie treningów i narastające problemy osobiste doprowadziły do jego usunięcia z kadry.

Prezydium Zarządu PZN podjęło trudną decyzję o usunięciu go z kadry z powodu trudności wychowawczych oraz braku reakcji na liczne próby wsparcia i kierowania go na właściwą ścieżkę. Niestety, fame i pieniądze zawiązały się wokół Rutkowskiego, wpływając negatywnie na jego życie prywatne i sportowe osiągnięcia.

Po latach batalii z własnymi problemami, w 2009 roku Rutkowski postanowił powrócić do skoków narciarskich, zainspirowany bratem. Niestety, jego droga do odzyskania dawnego blasku była pełna trudności, a śmierć w wieku 37 lat zakończyła historię skoczka, który mógłby stać się legendą polskiego narciarstwa. Jego odejście stanowi przestrogę przed wpływem sławy na życie i karierę młodych talentów sportowych.

To też może cię zainteresować: Izabella Krzan jasno o przyszłości Tomasza Kammela. Od „Sylwestra z Dwójką” praktycznie nie pojawia się na antenie. Czy to koniec jego kariery w TVP

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. Mój mąż nie spodziewał się, że wrócę wcześniej z pracy. Dobitnie świadczyły o tym dochodzące z sypialni dźwięki