Jak przypomina portal "Goniec", poszukiwania Anety i Adama Jagłów trwają od 21 maja, kiedy małżonkowie wyszli z domu, zostawiając swoich nastoletnich synów z krótkim listem, w którym zapewniają chłopców, że sobie poradzą. Policja nadal szuka Jagłów i jak wskazują funkcjonariusze, kwestią czasu jest, kiedy uda się im do nich dotrzeć.
Zostawili dzieci i zniknęli
Sprawa zniknięcia Jagłów od początku budzi wiele emocji. Małżonkowie wyszli z domu w nocy z 20 na 21 maja, zostawiając bez opieki dwóch swoich nastoletnich synów. Kiedy chłopcy się obudzili, znaleźli liścik od rodziców.
"Chłopcy, jesteście odważni. Poradzicie sobie w życiu. Jesteśmy z was dumni" - napisali Jagłowie przed tym, jak porzucili swoje dzieci.
Wiele wskazuje na to, że poszukiwani rodzice odpowiedzą za swój czyn, choć funkcjonariusze policji zajmujący się poszukiwaniami nie komentują oficjalnie kwestii ewentualnego pociągnięcia Jagłów do odpowiedzialności karnej.
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" była policjantka i kuratorka społeczna Alicja Szczepańska podkreśliła, że obowiązujące przepisy mówią jasno, że celowe porzucenie dzieci, nad którymi sprawuje się opiekę, jest przestępstwem.
Jagłowie wrócili do Polski?
Na ten moment nie jest znane miejsce pobytu małżeństwa Jagłów, ale funkcjonariusze są przekonani, że to tylko kwestia czasu, kiedy policja trafi na ich trop, tym bardziej że małżonkowie niespecjalnie się ukrywają.
Wiadomo, że Jagłowie spędzili noc w schronisku na Hali Gąsienicowej, a potem przeszli na Słowację, skąd przejściem na Łysej Polanie mieli wrócić do kraju. Najnowsze tropy wskazują, że małżeństwo może przebywać w Wiśle.
Myślicie, że niebawem uda się ustalić motywy działania małżonków?
To też może cię zainteresować: Prokuratura zabrała głos w sprawie badań psychiatrycznych Tomasza Lisa. Podano powód, dla którego dziennikarz musiał się im poddać
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Grzybiarze już chwalą się swoimi wiosennymi zbiorami. W lasach można spotkać borowiki i koźlaki. Ekspert jasno o tym, gdzie znajdziemy ich najwięcej
O tym się mówi: Starsza kobieta odeszła w swoim domu. Na miejsce wezwano pracowników zakładu pogrzebowego. Ich stan od razu wzbudził podejrzenia