Colin Farrell, jeden z najpopularniejszych aktorów Hollywood, w najnowszym wywiadzie wrócił pamięcią do filmu „Ondine”, który – jak przyznał – miał ogromny wpływ na jego życie. To właśnie na planie tej produkcji poznał Alicję Bachledę-Curuś, a ich relacja odmieniła go nie tylko zawodowo, ale przede wszystkim prywatnie.
„Ondine” – film, który stał się przełomem
W rozmowie z Magic Radio Farrell został zapytany o rolę, która wywarła na niego największe piętno. Ku zaskoczeniu wielu, nie wskazał głośnych hitów ani produkcji nagradzanych w Hollywood. Zamiast tego bez wahania wspomniał dramat „Ondine” z 2008 roku.
– Może dla mnie to właśnie „Ondine”. Bo mój bohater jest tam trzeźwy, na początku swojej drogi w trzeźwości. Ja wtedy też byłem niedaleko od początku własnej trzeźwości. Mój filmowy syn zmagał się z problemami zdrowotnymi, a mój najstarszy syn urodził się z podobnymi trudnościami. I co zabawne – właśnie z doświadczenia na planie „Ondine” narodził się mój najmłodszy syn, Henry. To wszystko było jak odbicie mojego życia w filmie – wyznał aktor.
Miłość, która narodziła się na planie
To właśnie podczas kręcenia „Ondine” Farrell i Alicja Bachleda-Curuś stworzyli parę. Już rok później, w 2009 roku, na świat przyszedł Henry Tadeusz Farrell, którego rodzice od początku starali się otoczyć troską i miłością, mimo że ich związek nie przetrwał próby czasu.
W 2011 roku Bachleda-Curuś potwierdziła oficjalnie rozstanie, a sama relacja – jak podkreślały media – była burzliwa i wymagała od obojga wielu wyrzeczeń.
Szacunek ponad wszystko
Choć ich miłość zakończyła się stosunkowo szybko, oboje dojrzale podeszli do wspólnego rodzicielstwa. Postawili na wzajemny szacunek i dobrą komunikację, co – jak podkreślają znajomi pary – pozwoliło wychować Henry’ego w atmosferze bezpieczeństwa i ciepła.
– Choć ich uczucie wypaliło się szybko, długo dochodzili do siebie po tej relacji. W końcu oboje dojrzeli i dali sobie prawo do bycia szczęśliwymi ludźmi – przypominał tygodnik „Na Żywo”.
Dziś łączy ich syn i przyjaźń
Dziś Farrell i Bachleda-Curuś tworzą przykład tego, że nawet po trudnym rozstaniu można zbudować zdrowe relacje dla dobra dziecka. 15-letni Henry coraz częściej towarzyszy ojcu na czerwonych dywanach, a media podkreślają, że odziedziczył urodę po obojgu rodzicach.
Colin Farrell wraca natomiast na szczyt kariery – zachwyca w serialu „Pingwin” i kolejnych produkcjach, a prywatnie nie ukrywa, że ojcostwo jest jego największym osiągnięciem.
Film „Ondine” okazał się dla Colina Farrella punktem zwrotnym – przyniósł mu nie tylko ciekawą rolę, ale przede wszystkim spotkanie, które na zawsze odmieniło jego życie. Alicja Bachleda-Curuś pozostaje ważną częścią jego historii, a ich wspólny syn Henry jest dziś najjaśniejszym punktem w życiu aktora.
To też może cię zainteresować: Kabaret Hrabi podjął decyzję po odejściu Joanny Kołaczkowskiej. Oto co dalej
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Tak o Kubie Badachu mówi Jolanta Kwaśniewska. Kulisy ich relacji zaskakują