Joanna Kołaczkowska, uwielbiana artystka kabaretowa, została pochowana 28 lipca na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach. W Alei Zasłużonych pożegnali ją najbliżsi, przyjaciele, artyści oraz tłumy fanów. Podczas uroczystości padły wyjątkowo poruszające słowa – zarówno z ust jej siostry, jak i byłego męża, Krzysztofa Kołaczkowskiego.
Śmierć Joanny Kołaczkowskiej wstrząsnęła całym środowiskiem artystycznym i tysiącami Polaków. Zmarła w nocy z 16 na 17 lipca po długiej walce z glejakiem mózgu. O jej odejściu poinformowali w emocjonalnym wpisie członkowie Kabaretu Hrabi:
– „Z ogromnym bólem i smutkiem zawiadamiamy, że odeszła Joanna Kołaczkowska... Nasza Asia. Walczyła dzielnie, z godnością, z nadzieją. My razem z Nią. Wyczerpaliśmy wszystkie dostępne formy leczenia. Wierzyliśmy w cud. Cud nie nastąpił.”
Msza żałobna rozpoczęła się o godzinie 11:00 w kościele św. Karola Boromeusza w Warszawie. Choć pogoda tego dnia była deszczowa, nie zniechęciło to licznych uczestników, którzy przybyli, by oddać hołd jednej z najważniejszych postaci polskiego kabaretu. Prochy artystki spoczęły w prestiżowej Alei Zasłużonych – miejscu przeznaczonym dla wybitnych postaci życia publicznego.
Wzruszające słowa podczas pogrzebu wygłosił były mąż Joanny, Krzysztof Kołaczkowski. Choć para nie była już razem, łączyły ich bliskie i ciepłe relacje, które przetrwały mimo rozwodu.
– „Asior, już jesteś w jakimś innym, lepszym miejscu. Jestem o tym przekonany. Moja hipoteza? Pewnie znowu się śmiejesz – gdzieś tam, na wiecznym poligonie kabaretowym, ze Staszkiem Tymem. Tak jak zawsze. Mnie też się z nikim tak nie śmiało jak z Tobą, Asiu.”
Podkreślił, że Joanna Kołaczkowska nie tylko rozśmieszała, ale i inspirowała. Jej wyjątkowa wrażliwość, dystans i dobroć czyniły ją osobą, która potrafiła wciągnąć innych do swojego świata – pełnego ciepła i niekrzywdzącego humoru.
Jednym z najbardziej przejmujących momentów uroczystości było wystąpienie siostry artystki, Agnieszki. Kobieta towarzyszyła Joannie od momentu diagnozy aż do ostatniego dnia jej życia. W słowach, które poruszyły wszystkich obecnych, opowiedziała o trudach choroby i nadziei, która nie opuszczała ich mimo złych prognoz.
– „Diagnoza zatrzymała całe nasze życie. Miałam nadzieję, że to pomyłka, zły sen. Ale rzeczywistość była okrutna. Byłaś dzielna, pokorna, spokojna. Wierzyliśmy, że wyzdrowiejesz, ale musieliśmy pogodzić się z tym, że nie będzie szczęśliwego zakończenia.”
Z ogromną wdzięcznością wspomniała także o możliwości towarzyszenia siostrze w ostatnich chwilach:
– „Asiu, to był dla mnie ogromny przywilej, że mogłam trzymać Cię za rękę i być z Tobą do ostatniego tchnienia. Dziękuję za wspomnienia i za Twoją bezgraniczną miłość.”
Joanna Kołaczkowska była nie tylko ikoną kabaretu Hrabi i Kabaretu Potem, ale także cenioną aktorką, autorką tekstów i osobowością radiową. Jej odejście pozostawiło ogromną pustkę w sercach tych, którzy mieli okazję ją znać i podziwiać.
W pamięci widzów pozostanie jako kobieta, która potrafiła śmiać się przez łzy, dzielić dobrem i pięknie mówić o sprawach ważnych. Jej życie – choć przerwane zbyt wcześnie – było prawdziwym świadectwem siły ducha, wrażliwości i miłości do ludzi.
To też może cię zainteresować: „Deklaracja Polska” PiS. Partia Kaczyńskiego chce przejąć władzę z dnia na dzień
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Rafał Trzaskowski oddał hołd Joannie Kołaczkowskiej. Symboliczny gest na jej pogrzebie