Ostatnia debata zorganizowana przez redakcję „Super Expressu” stała się nie tylko okazją do wymiany politycznych ciosów, ale również tłem dla symbolicznego gestu, który wywołał burzę w mediach. Premier Donald Tusk nie pozostał wobec niego obojętny i – ku zaskoczeniu wielu – tym razem uderzył bezpośrednio w kandydata popieranego przez PiS, Karola Nawrockiego.
Podczas debaty 28 kwietnia uwagę opinii publicznej skupił nie tylko sam pojedynek słowny pomiędzy Rafałem Trzaskowskim a Karolem Nawrockim, lecz także incydent związany z polską flagą. Przypomnijmy: podczas wcześniejszego starcia w Końskich, Nawrocki przy swojej mównicy postawił biało-czerwony sztandar, zaś rywalowi wręczył tęczową flagę – wywołując tym samym falę komentarzy.
Na poniedziałkowej debacie Trzaskowski nie pozostał dłużny. W geście symbolicznym zaprezentował widzom tę samą flagę, którą – jak twierdził – Nawrocki pozostawił po wcześniejszej debacie.
– Flagi się po prostu nie porzuca. Dlatego ją dzisiaj mam – oświadczył prezydent Warszawy, dodając, że każdy, kto kiedykolwiek był harcerzem, żołnierzem lub interesuje się historią, zna wagę tego gestu.
Pierwsza reakcja Donalda Tuska była lakoniczna i mogła sugerować krytykę Trzaskowskiego. Wpis „Kto flagą wojuje…” na platformie X pozostawiał pole do interpretacji. Jednak dzień później wszystko stało się jasne.
Premier udostępnił w mediach społecznościowych wymowny spot, w którym pokazano moment opuszczenia studia TVP przez Karola Nawrockiego. W tle słychać głos:
– Panie Karolu, nie zapomniał pan czegoś?
Na ekranie widzimy pozostawioną biało-czerwoną flagę. Spot kończy się planszą z napisem:
„Flaga to Polska. A Polski się nie zostawia.”
Wpis premiera nie pozostawia wątpliwości: zarzut o instrumentalne traktowanie symboli narodowych został skierowany wprost do Karola Nawrockiego. Tusk zarzuca mu konformizm i grę pod publiczkę, sugerując, że gesty, które mają budować wizerunek patrioty, są w rzeczywistości pozbawione autentyczności.
Debata o fladze – teoretycznie o detalu – nabrała ogromnego ciężaru symbolicznego. W realiach ostrej walki o prezydenturę każdy gest, każda niedopowiedź i każde poruszenie emocji wyborców może przesądzić o wyniku głosowania.
Czy flagowy incydent okaże się momentem przełomowym w tej kampanii? Czas pokaże. Jedno jest pewne: emocje już teraz sięgają zenitu.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Mój zięć siedział u mnie miesiącami, nic nie robił i tylko jadł": Straciłem cierpliwość, gdy połknął ostatni kotlet z patelni
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Tydzień wielkich zmian. Te znaki zodiaku przyciągną szczęście jak magnes