Na wakacje nie jeździli, ubrania nosili do zdarcia, jedzenie robili na zapas i wszystko „na później”. Ale dzięki temu, gdy odeszli, pozostawili mi coś, co miało dla mnie wartość większą niż jakiekolwiek pieniądze – mieszkanie.
Nieduże. W starej kamienicy. Ale to było nasze miejsce.
Gdzie stawiałam pierwsze kroki, gdzie mama czytała mi bajki, gdzie ojciec naprawiał kran z uśmiechem, mimo że kapał co wieczór.
Odziedziczyłam to mieszkanie zgodnie z wolą rodziców. Nie wystawiłam go na sprzedaż. Nie wynajęłam. Zostawiłam – bo serce nie pozwalało ruszyć cegieł, które trzymały moją przeszłość w całości.
Do czasu, aż… pojawiła się teściowa.
— „Wiesz, moja córka z poprzedniego małżeństwa szuka mieszkania. Może byś jej oddała to po twoich rodzicach?”
Zaskoczyło mnie.Nie wiedziałam, co powiedzieć.
Teściowa, jakby nie czekając na odpowiedź, dodała:
— „Nie za darmo. Damy ci połowę ceny. To uczciwie.”
Połowę. Za mieszkanie pełne moich wspomnień, krzyków radości i zapachu niedzielnego rosołu.
— „To nie jest na sprzedaż.” — odpowiedziałam stanowczo.
A wtedy spojrzała na mnie z takim chłodem, jakby nie mówiła do synowej, ale do kogoś obcego.
— „Nie przesadzaj. To tylko stare cztery ściany. A córka potrzebuje pomocy. Rodzina powinna się wspierać.”
Od tego dnia nie ma spokoju. Raz dzwoni teściowa. Raz jej córka. Potrafią zjawić się pod drzwiami bez zapowiedzi.
— „Zobacz, tu by dobrze pasowała moja sofa.”
— „A może jednak zmienisz zdanie? Mama mówiła, że jesteś rozsądna.”
A mój mąż? Milczy. Unika tematu. Jakby to nie dotyczyło jego rodziców. Jakby to nie była zdrada wobec mnie i moich bliskich, którzy już nie mogą się obronić.
Nie oddam. Nie za połowę. Nie za całość. To nie kwestia ceny. To kwestia pamięci, szacunku, tego, kim jestem.
Nie jestem przeciwko jego siostrze. Ale nigdy nie zgodzę się, by traktowano moje wspomnienia jak pustą nieruchomość do przejęcia. Bo gdy umierają nasi bliscy, to my musimy być ich głosem.
A ja mówię jasno:
— „To mieszkanie nie jest na sprzedaż. Nigdy.”
To też może cię zainteresować: Agata Duda oczami prezydenckich współpracowników. "Twardy charakter i żelazne zasady"
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: