Kiedyś dzwonił codziennie.
— Mamo, jak się czujesz? Mamo, co słychać? Mamo, może wpadniesz na obiad?
A teraz?
Nie słyszałam jego głosu od miesięcy.
Pamiętam dzień, w którym trzymałam go pierwszy raz w ramionach.
Był taki maleńki, a ja czułam, że od tej chwili moje życie już nigdy nie będzie należało do mnie.
Nie spałam nocami, gdy miał gorączkę.
Odkładałam własne marzenia, żeby mógł pójść na najlepsze studia.
Zawsze stałam w pierwszym rzędzie, kiedy odnosił sukcesy.
Zawsze byłam jego największą podporą.
A teraz…
On nie miał czasu nawet na jeden telefon.
Wszystko zaczęło się, gdy poznał Natalię.
— Mamo, to kobieta mojego życia — mówił, a ja cieszyłam się jego szczęściem.
Nie chciałam się wtrącać. Nie chciałam być teściową, która wszystko komentuje.
Ale ona od początku patrzyła na mnie jak na problem.
— Mamo, wiesz, teraz będziemy mieli mniej czasu, praca, obowiązki… — tłumaczył, gdy pierwszy raz odmówił mi spotkania.
— Mamo, musimy skupić się na sobie. Może porozmawiamy za kilka dni?
— Mamo… Natalia uważa, że za bardzo ingerujesz w nasze życie. Może powinnaś trochę się wycofać.
Wycofać się? Czy tak traktuje się matkę, która oddała całe życie dla swojego dziecka?
Dziś mijają trzy miesiące, odkąd ostatni raz się do mnie odezwał. Nie dzwoni. Nie pyta, jak się czuję. Nie zaprasza na święta.
A ja siedzę w pustym mieszkaniu i zastanawiam się… Czy naprawdę na to zasłużyłam? Czy całe moje poświęcenie było nic niewarte? Chciałam tylko, żeby pamiętał.
Żeby choć raz się odezwał.
To też może cię zainteresować: Jolanta Kwaśniewska tak mówiła o zięciu. Jak Kubę Badacha postrzega dawna pierwsza dama
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Pracowałam za granicą przez lata, by pomóc rodzinie": Kiedy wróciłam, okazało się, że już mnie nie potrzebują