Kasia była moją najbliższą przyjaciółką. Znałyśmy się od lat, pracowałyśmy razem w tej samej firmie i zawsze wspierałyśmy się w trudnych chwilach. Była moim powiernikiem, osobą, której mogłam powiedzieć wszystko. Wierzyłam, że nasza przyjaźń jest nierozerwalna, oparta na zaufaniu i szczerości. Ale to, co odkryłam, zniszczyło wszystko, co o niej myślałam.


Zaczęło się od małych rzeczy. Plotki, które krążyły po biurze, zaczęły dziwnie przypominać moje prywatne rozmowy z Kasią. Raz na zebraniach szef wytykał mi błędy, o których nikt poza nią nie wiedział. Tłumaczyłam to sobie jako przypadek – może ktoś inny to zauważył, może sama popełniłam gafę. Ale z czasem zaczęłam zauważać więcej szczegółów, które budziły moje wątpliwości.


Największy szok przeżyłam, gdy przypadkiem usłyszałam rozmowę Kasi z naszym szefem. Stałam za drzwiami sali konferencyjnej, czekając na nasze cotygodniowe zebranie, kiedy dotarły do mnie słowa, które brzmiały jak zdrada.


– „Naprawdę, nie wiem, czy Karolina poradzi sobie z tym projektem. Jest zbyt chaotyczna, a poza tym ostatnio ma problemy osobiste.”


To były moje słowa. Słowa, które wyznałam Kasi w zaufaniu, gdy mówiłam jej o trudnościach, jakie miałam w pogodzeniu pracy z życiem rodzinnym.


Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.


Zebrałam się na odwagę i zaczęłam przeszukiwać nasze służbowe maile. Wiedziałam, że to nieetyczne, ale musiałam poznać prawdę. Wśród korespondencji znalazłam wiadomości, które Kasia wysyłała do naszego szefa. Były w nich szczegóły mojej pracy, moje pomyłki, a nawet moje plany awansu. Kasia donosiła na mnie, podważając moje kompetencje i kreując siebie na lepszego kandydata na wyższe stanowisko.


Serce mi zamarło. Wszystko, co przez lata mówiłam jej w zaufaniu, wszystko, czym się z nią dzieliłam, stało się bronią używaną przeciwko mnie. Czułam gniew, smutek, ale przede wszystkim poczucie zdrady.


Postanowiłam skonfrontować się z nią osobiście. Spotkałyśmy się po pracy w naszej ulubionej kawiarni. Kasia przyszła, jakby nic się nie stało, uśmiechnięta i pełna energii.


– „Karola, co się dzieje? Wyglądasz na przybitą.”


– „Musimy porozmawiać” – powiedziałam, a mój głos drżał. Wyjęłam wydruki maili, które znalazłam, i położyłam je na stole przed nią.


Jej twarz momentalnie zmieniła się. Zamiast zaskoczenia zobaczyłam coś, co przypominało skruchę – ale nie do końca.


– „Karola… to nie tak, jak myślisz.”


– „Nie tak, jak myślę? Kasia, przez lata donosiłaś na mnie, wykorzystywałaś moją szczerość, żeby się wybielić przed szefem! Jak mogłaś?!”


– „Karola, ja… ja tylko chciałam się chronić. Nie chciałam, żeby to tak wyglądało, ale wiesz, jak jest w naszej firmie. Jeśli nie pokażesz, że jesteś lepsza, to przepadniesz.”


– „Więc postanowiłaś poświęcić mnie, żeby ocalić siebie? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami!”


Kasia próbowała się tłumaczyć, ale jej słowa brzmiały pusto. Mówiła o presji, o trudnej sytuacji w pracy, o tym, że musiała się jakoś bronić. Ale ja wiedziałam, że to nie jest usprawiedliwienie. Prawdziwy przyjaciel nie wykorzystuje twoich słabości, żeby się wybielić.


Po tamtej rozmowie zerwałam z nią kontakt. W pracy nadal musiałam ją znosić, ale nasze relacje były czysto zawodowe. Szef w końcu zauważył jej manipulacje, a ona straciła zaufanie całego zespołu. Dla mnie była to lekcja, że nie każdy, kto uśmiecha się i mówi, że jest twoim przyjacielem, rzeczywiście nim jest.


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Dowiedziałam się, że moja siostra ukradła oszczędności rodziców": By sfinansować swoje luksusowe życie


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Te znaki zodiaku czekają łzy. Rozstanie w 2025 roku murowane