Przez całe życie robiłam wszystko, co mogłam, żeby moja córka, Agata, miała lepsze życie niż ja. Gdy jej ojciec nas opuścił, zostałyśmy same. Pracowałam dniami i nocami, żeby zapewnić jej wszystko, czego potrzebowała – nowe ubrania, dodatkowe lekcje, wycieczki szkolne. Gdy chciała studiować w innym mieście, sprzedałam rodzinny pierścionek po mojej matce, żeby mogła zapłacić za pierwszy semestr. Nigdy nie żałowałam ani grosza, ani jednej nieprzespanej nocy. Agata była moim światem.


Gdy skończyła studia, byłam z niej tak dumna, że nie mogłam powstrzymać łez. Miała dobrą pracę, mieszkanie w centrum miasta, wszystko, o czym mogłam tylko marzyć. Cieszyłam się, że moje poświęcenie nie poszło na marne.


Przez lata wspierałam ją finansowo, nawet kiedy już zarabiała. Gdy kupiła swoje mieszkanie, dołożyłam do remontu. Gdy miała problemy z samochodem, zapłaciłam za naprawę. Nawet gdy wiedziałam, że sama ledwo wiążę koniec z końcem, nigdy nie odmówiłam jej pomocy.
Ale teraz, gdy ja potrzebuję wsparcia, jej nie ma.


Kilka miesięcy temu zaczęły się moje problemy zdrowotne. Serce, stawy, a potem diagnoza – potrzebuję kosztownej operacji. Nie miałam oszczędności, bo wszystko, co miałam, poszło na Agatę. Zadzwoniłam do niej, mając nadzieję, że zrozumie.


– Agata, potrzebuję twojej pomocy – powiedziałam, próbując ukryć drżenie w głosie.


– Co się stało, mamo? – zapytała, ale w jej głosie nie było tej troski, którą znałam z przeszłości.


– Lekarze mówią, że muszę przejść operację. To kosztuje więcej, niż mogę sobie pozwolić.

Czy mogłabyś mi pomóc? – spytałam, czując, jak serce bije mi mocniej ze strachu przed jej odpowiedzią.


Zapadła cisza. Potem usłyszałam jej głos, zimny i odległy.


– Mamo, wiesz, że mam teraz swoje wydatki. Kredyt, rachunki... Nie wiem, czy mogę ci pomóc. Może pomyśl o pożyczce albo poproś kogoś innego?


Kogoś innego? Przez całe życie byłam dla niej wszystkim, a teraz jestem nikim. Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.


– Agata, nie proszę cię o wiele. Wiesz, że nigdy nie prosiłam o nic dla siebie – powiedziałam, ale ona przerwała mi szybko.


– Mamo, naprawdę cię kocham, ale nie mogę teraz tego zrobić. Porozmawiamy innym razem, dobrze? – odparła, a potem się rozłączyła.


Od tamtej pory minęły tygodnie. Telefon milczy. Agata nie dzwoni, nie odwiedza. Czasem zastanawiam się, czy moje życie miało jakikolwiek sens. Wszystko, co robiłam, było dla niej. A teraz, kiedy ja potrzebuję pomocy, czuję, jakby ona wymazała mnie ze swojego życia.


Każdego dnia budzę się z tym samym pytaniem: gdzie popełniłam błąd? Czy dawałam za dużo, czy za mało? Czy moje poświęcenie było dla niej niewidoczne? Nie wiem. Ale wiem, że samotność, którą teraz czuję, jest gorsza niż ból fizyczny. Jest pustką, której nic nie potrafi wypełnić.


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Pomogłam synowi kupić mieszkanie": Teraz boję się, że mnie z niego wyrzuci


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Po 40 latach małżeństwa mój mąż postanowił odejść do kochanki": Zostałam sama