Sezon zimowy zbliża się wielkimi krokami, a polscy kibice przygotowują się na emocje związane z 46. edycją Pucharu Świata w skokach narciarskich. Start już 22 listopada w Lillehammer, gdzie odbędą się widowiskowe zawody mikstów. Następnego dnia ruszą konkursy indywidualne, otwierając długą drogę, która zakończy się po 38 konkursach. W przededniu inauguracji głos zabrał Adam Małysz, który przedstawił nadzieje i obawy związane z formą polskich skoczków.


Polska kadra przystępuje do nowego sezonu po trudnym roku, w którym zabrakło wybitnych wyników. W Lillehammer rozpocznie się nie tylko kolejna rywalizacja o Kryształową Kulę, ale także test dla polskiej drużyny, która musi zmierzyć się z wieloma wyzwaniami. Adam Małysz, jako prezes Polskiego Związku Narciarskiego, wskazuje na brak wyraźnego lidera jako kluczowy problem drużyny, informuje Goniec.


„Trochę brakuje mi w tej drużynie lidera, który skakałby znacznie lepiej od pozostałych kadrowiczów. Mamy bardzo wyrównany poziom w grupie. Oby na tyle, by ci wszyscy zawodnicy walczyli o podium. Wtedy byłbym spokojny” – przyznaje Adam Małysz.


Dla polskich zawodników pierwszy weekend w Lillehammer może być kluczowy. Wyniki osiągnięte na starcie sezonu dadzą kibicom i sztabowi szkoleniowemu jasny obraz aktualnej formy.


Poprzedni sezon był bolesną lekcją dla polskich skoczków. Złe decyzje treningowe i intensywny harmonogram doprowadziły do przeciętnych wyników oraz problemów fizycznych i psychicznych zawodników. Tym razem sztab szkoleniowy postanowił zainwestować w nowoczesny sprzęt i wytrzymałościowe przygotowanie skoczków. Adam Małysz wierzy, że te zmiany pozwolą zawodnikom wejść w sezon z lepszą formą.


„Poprzedni rok pokazał nam, że nie można zaspać. Mamy wielu specjalistów w naszej kadrze, także od sprzętu, i wierzę, że ten będzie na najwyższym poziomie. Nie wyobrażam sobie, żeby miało być inaczej” – mówi prezes PZN.


Dla fanów skoków narciarskich w Polsce sezon 2024/2025 to szansa na nowe emocje po rozczarowaniach związanych z wynikami reprezentacji piłkarskiej. Jednocześnie presja na zawodników wzrasta. Polskie miasta – Wisła i Zakopane – będą gospodarzami Pucharu Świata, co dodatkowo podkreśla wagę dobrych wyników na rodzimej ziemi.


Adam Małysz zwraca uwagę, że pierwsze konkursy w Lillehammer i Ruce będą kluczowe dla oceny formy zawodników.


„Lillehammer i Ruka zweryfikują wszystko. Po tych konkursach będziemy o wiele mądrzejsi i będziemy wiedzieć, w jakim miejscu jesteśmy” – podsumowuje.


46. edycja Pucharu Świata to nie tylko sportowa rywalizacja, ale także test charakteru polskiej drużyny. Brak lidera, trudne doświadczenia z poprzedniego sezonu i wysoka presja to wyzwania, z którymi muszą się zmierzyć polscy skoczkowie. Jednak dzięki nowemu podejściu i zaangażowaniu sztabu szkoleniowego, kibice mogą liczyć na pozytywne niespodzianki.

Pierwsze odpowiedzi przyniosą konkursy w Norwegii – czy polska kadra podoła oczekiwaniom? Dowiemy się już wkrótce.


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Dostałam propozycję pracy za granicą, ale mój mąż uważa, że powinnam zostać w domu": Nie wiem, co wybrać


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Po 20 latach małżeństwa mąż oświadczył, że nie chce już ze mną być, bo znalazł prawdziwą miłość": Jak żyć dalej