Od dziecka byłam tą, która zawsze trzymała się zasad. Starałam się pomagać mamie, być blisko niej, wspierać ją, kiedy tego potrzebowała. Gdy mój ojciec zmarł, byłam przy niej, pomogłam przejść przez najtrudniejsze chwile. Mój brat natomiast… cóż, zawsze szedł swoją drogą. Często brakowało go wtedy, gdy mama go potrzebowała, ale ona zawsze go usprawiedliwiała.


Kiedy zadzwoniła do mnie z informacją, że sprzedała swoje mieszkanie i zamierza przeprowadzić się do mnie, byłam zaskoczona. To była jej decyzja, choć nigdy o niej wcześniej nie wspominała. Uważałam, że to odważny krok, ale skoro tak wybrała, starałam się ją wspierać.


Jednak to, co odkryłam kilka tygodni później, zburzyło mój spokój.


Pewnego dnia, gdy wróciłam z pracy, zauważyłam, że mama jest bardziej uśmiechnięta niż zwykle. W końcu, nie mogąc powstrzymać ciekawości, zapytałam:


– „Mamo, co się stało? Jesteś w dobrym nastroju, a jeszcze wczoraj mówiłaś, że źle spałaś.”


Spojrzała na mnie z lekkim zawstydzeniem, ale widać było, że chce mi coś powiedzieć.


– „Och, wiesz, Agata… zrobiłam coś dla twojego brata. Kupiłam mu samochód. W końcu od dawna o tym marzył, a teraz… teraz może mieć to, czego zawsze pragnął.”


Poczułam, jak serce mi zamiera. Samochód? Za pieniądze ze sprzedaży mieszkania?

Pieniądze, które mogły jej zapewnić bezpieczne życie, gdyby kiedykolwiek zdecydowała się na samodzielność, teraz poszły na spełnienie marzenia mojego brata. Byłam zszokowana.


– „Mamo, ale… co z tobą? Sprzedałaś mieszkanie, przeprowadziłaś się do mnie, a te pieniądze mogły być dla ciebie zabezpieczeniem na przyszłość. Dlaczego oddałaś je jemu?” – zapytałam, starając się ukryć drżenie głosu.


Wzruszyła ramionami, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie.


– „On ma swoje życie, a ty masz swoje. Ty zawsze sobie poradzisz, jesteś silna, a on… on potrzebuje wsparcia. W końcu to mój syn, muszę mu pomóc.”


Jej słowa wbiły się we mnie jak nóż. Wszystkie te lata, gdy byłam tą „silną,” gdy rezygnowałam z własnych potrzeb, aby być przy niej, teraz obróciły się przeciwko mnie.

Zrozumiałam, że bycie tą odpowiedzialną, tą niezawodną, sprawiło, że mama uznała moje wsparcie za coś oczywistego. Ale mój brat, mimo swoich błędów, był zawsze tym, któremu trzeba pomóc.


– „Więc to jest twoja wdzięczność? Że zawsze wybierasz jego kosztem moich starań?” – zapytałam, a mój głos załamał się. „Ja też jestem twoim dzieckiem, mamo. Ale czasem czuję, jakbyś tego zapominała.”


Patrzyła na mnie z niepokojem, ale nie mogła znaleźć słów. Może po raz pierwszy zobaczyła, jak bardzo jej decyzje mnie ranią.


Wstałam, nie chcąc pokazać łez, które napływały mi do oczu. Wiedziałam, że muszę przełknąć to rozczarowanie, jak już wiele razy wcześniej. Ale tym razem pozostanie z nami na zawsze – jak cień przypominający mi, że czasem nawet najbliżsi mogą zranić nas najgłębiej.

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Teść chce na kilka miesiący przeprowadzić się do nas": Chce zrobić nam jakieś naprawy,ale ja nie chcę go widzieć


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Ponury finał poszukiwań zaginionego żołnierza WOT. Wojsko i inne służby do tej pory milczały