Stała w kuchni, wpatrując się w kubek zimnej herbaty, kiedy usłyszała te słowa. Zamarła, a jej ręce zaczęły drżeć. W jednej chwili cała miłość, całe poświęcenie, wszystkie lata, które oddała dla swojej rodziny, zostały zredukowane do jednego oskarżenia. Samolubna? Jak mógł tak powiedzieć?


Odwróciła się, patrząc na syna, który stał w drzwiach z rękami złożonymi na piersi, z wyrazem gniewu na twarzy. Jego słowa ciążyły w powietrzu, rozdzierały ją na kawałki, chociaż próbowała zachować spokój.


– Naprawdę tak myślisz? – zapytała cicho, choć głos jej zadrżał. – Naprawdę uważasz, że jestem samolubna?


Jej syn, ten sam chłopiec, którego nosiła na rękach, którego tuliła do snu, teraz patrzył na nią z pogardą. Jak mogło do tego dojść? Co się zmieniło w ich relacji, że nagle stała się tą „złą matką”, tą, która nie chce pomóc, która myśli tylko o sobie?


– Zawsze masz swoje sprawy – odpowiedział chłodno. – A kiedy potrzebuję pomocy, nigdy cię nie ma. Przynajmniej raz mogłabyś wziąć wnuka na kilka godzin, ale nie… zawsze jesteś zajęta. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek naprawdę obchodziło cię coś poza sobą.


Słowa wbiły się w nią jak noże. „Zawsze masz swoje sprawy”... Przypomniała sobie wszystkie te lata, kiedy pracowała po nocach, żeby zapewnić mu lepszą przyszłość. Kiedy rezygnowała z własnych marzeń, żeby pomóc mu w realizacji jego. Wszystkie te chwile, kiedy była przy nim, wspierała go, gdy miał problemy. Teraz miała być samolubna?


Cisza w kuchni stała się nie do zniesienia. Chciała coś powiedzieć, wyjaśnić, ale czuła, jak gniew i ból zaciskają jej gardło. Dlaczego to zawsze matki muszą rezygnować z siebie? Dlaczego, gdy po tylu latach poświęceń w końcu zaczynają myśleć o sobie, stają się "samolubne"?


– A może to ty nigdy nie zauważyłeś, ile dla ciebie zrobiłam? – w końcu wykrztusiła. – Czy kiedykolwiek zastanowiłeś się, jak wyglądało moje życie, kiedy ty dorastałeś? Ile razy odkładałam swoje marzenia na później, żebyś mógł mieć wszystko, czego potrzebowałeś?


Jej syn westchnął, jakby nie chciał słuchać tych słów. Jakby nie miały znaczenia.


– To nie o to chodzi, mamo. Chodzi o to, że teraz, kiedy ja potrzebuję pomocy, ciebie nigdy nie ma.


Patrzyła na niego, a jej serce było rozdarte między gniewem a smutkiem. Chciała mu powiedzieć, że teraz, kiedy w końcu miała trochę czasu dla siebie, nie miała już siły na to, by ciągle stawiać innych na pierwszym miejscu. Chciała mu wyjaśnić, że po latach poświęceń w końcu musiała zadbać o siebie. Ale czy on by to zrozumiał?


– Nie jestem już młoda, synu – powiedziała, starając się zachować spokój. – Przez całe życie robiłam wszystko dla ciebie. Teraz chciałabym mieć trochę czasu dla siebie. To nie znaczy, że cię nie kocham, czy że nie kocham wnuka. Ale muszę też myśleć o sobie.


Jej słowa nie dotarły do niego. W jego oczach widziała tylko rozczarowanie.


– No właśnie – mruknął. – Myślisz tylko o sobie.


Odwrócił się i wyszedł, zostawiając ją samą w pustej kuchni. Kiedy drzwi się zamknęły, łzy zaczęły płynąć po jej policzkach. Po raz pierwszy od dawna poczuła, że jest naprawdę sama.

Samolubna? Może tak, może nie. Ale wiedziała jedno – po latach poświęceń i walki zasłużyła na to, by w końcu pomyśleć o sobie, nawet jeśli kosztowało ją to relację z własnym synem.


To też może cię zainteresować: Nawoź śliwy we wrześniu tymi nawozami, a gałęzie ugną się pod ciężarem owoców w przyszłym sezonie


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Smutne wieści ze świata sztuki. Odszedł wybitny artysta