Był ciepły, słoneczny dzień, kiedy dowiedziałam się o zdradzie, która zmieniła moje życie. Siedziałam na tarasie, popijając herbatę i przeglądając zdjęcia mojego synka z jego wczesnego dzieciństwa. Uśmiechałam się do tych wspomnień, myśląc o planach na przyszłość – planowaliśmy z mężem drugie dziecko, a te rzeczy, które kiedyś należały do naszego synka, miały posłużyć jeszcze raz.


Moja przyjaciółka, Ewa, której pożyczyłam ubranka, zabawki i meble po moim dziecku, zawsze była blisko mnie. Znałyśmy się od lat, wspierałyśmy się w trudnych chwilach i dzieliłyśmy radości. Kiedy urodziło się jej dziecko, naturalnie zaoferowałam jej pożyczkę tych rzeczy. Wiedziałam, że będą jej bardzo potrzebne.


Pewnego dnia, podczas rozmowy z inną przyjaciółką, Martą, usłyszałam coś, co sprawiło, że serce mi zamarło. Rozmawiałyśmy o dzieciach, kiedy Marta nagle zapytała:


"Czy to prawda, że sprzedałaś wszystkie rzeczy po swoim synku?"


Spojrzałam na nią zdezorientowana.


"Co masz na myśli? Przecież pożyczyłam je Ewie."


Marta wyglądała na zakłopotaną.


"Wiesz, widziałam je na jednym z lokalnych targów. Ewa je sprzedawała."


Nie mogłam w to uwierzyć. Poczucie zdrady i gniewu zaczęło narastać we mnie. Jak mogła to zrobić? Przecież te rzeczy miały dla mnie ogromną wartość sentymentalną. Nie były to tylko ubranka i zabawki, ale wspomnienia związane z pierwszymi latami życia mojego synka.


Natychmiast postanowiłam porozmawiać z Ewą. Zadzwoniłam do niej, a ona, nieświadoma mojego odkrycia, odebrała z radością w głosie.


"Ewa, musimy porozmawiać," - zaczęłam ostrożnie.


"Oczywiście, co się stało?" - zapytała, nie spodziewając się, co usłyszy.


"Czy to prawda, że sprzedałaś rzeczy, które ci pożyczyłam?" - zapytałam bez owijania w bawełnę.


Nastała długa cisza, a potem usłyszałam jej cichy głos.


"Kasiu, mogę to wytłumaczyć."


"Chcę to usłyszeć teraz. Dlaczego sprzedałaś rzeczy po moim dziecku? Planowałam drugie dziecko i te rzeczy miały dla mnie ogromne znaczenie!" - powiedziałam, próbując opanować drżenie w głosie.


Ewa zaczęła wyjaśniać, że miała problemy finansowe i nie widziała innego wyjścia. Ale to mnie nie uspokoiło. Czułam, że zdradziła nasze zaufanie i przyjaźń.


"Ewa, rozumiem, że miałaś trudności, ale mogłaś do mnie przyjść. Zawsze byłam gotowa ci pomóc. Sprzedaż rzeczy, które miały dla mnie taką wartość, jest niewybaczalna," - powiedziałam, a łzy napływały mi do oczu.


Ewa próbowała mnie przeprosić i wyjaśnić, ale czułam, że nasze relacje już nigdy nie będą takie same. Poczułam się zraniona i zdradzona przez kogoś, komu ufałam.


To też może cię zainteresować: Natychmiastowa pomoc przeciw pluskwom! Domowy sposób naszych babć na szybkie pozbycie się niechcianych lokatorów


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Niespodziewane wyznanie matki Igi Świątek o ich relacji. Wyjawiła całą prawdę