Moja synowa Daria zdecydowała, że nie chce pracować, ale będzie gospodynią domową. Mają dzieci i kredyt hipoteczny. Na to wszystko pracuje tylko mój syn. Daria i Michał pobrali się pięć lat temu. Po ślubie młodzi zdecydowali, że chcą mieszkać na swoim, a nie z rodzicami.
Przez rok odłożyli na wkład własny, zaciągnęli kredyt hipoteczny, a potem Daria zaszła w ciążę. Wydarzenie jest oczywiście radosne, ale z kredytem hipotecznym nie idzie dobrze. Zaproponowałam synowi, aby zamieszkał z nami, aby wynająć obciążone hipoteką mieszkanie, dopóki Daria będzie na urlopie macierzyńskim. W końcu tak byłoby łatwiej.
Ale dzieci zdecydowały, że chcą mieszkać osobno, powiedziały, że poradzą sobie. Syn znalazł drugą pracę, żeby związać koniec z końcem. Daria urodziła córkę i do trzeciego roku życia przebywała na urlopie macierzyńskim. Syn pracował sam, utrzymywał rodzinę.
Mój mąż i ja próbowaliśmy jakoś pomóc młodym ludziom pieniędzmi, ale też nie jesteśmy oligarchami, nie były to duże kwoty. Wszyscy mieli nadzieję, że Daria w końcu wróci do pracy. Od razu powiedziałam, że nie muszą się martwić zwolnieniami lekarskimi, zawsze będę pod ręką. Niech pracują, zarabiają.
Synowa grzecznie mi podziękowała, powiedziała, że będzie miała na uwadze moją propozycję. Termin nadszedł, wnuk dostał miejsce w przedszkolu, Daria poszła do pracy, ale syn nadal pracował na dwóch stanowiskach. Powiedział, że chcą spłacić kredyt hipoteczny jak najszybciej.
"Powinieneś żyć spokojnie, może się prześpij, odpędzisz się, a jeszcze będziesz musiał wychować dziecko" - namawiałam go, ale on kręcił głową i mówił, że później nie znajdzie równie dobrej pracy w niepełnym wymiarze godzin.
Po pół roku Daria odeszła z pracy. Powód wydawał się jak najbardziej słuszny. Obniżono jej pensje, a nikt nie chce pracować prawie za darmo. Złożyła wypowiedzenie i zaczęła szukać nowej pracy. Nawet my pomagaliśmy jej szukać, ale na wszystkie nasze propozycje odpowiadała, że coś jej nie pasuje.
A potem oświadczyła, że nie chce już pracować. Teraz będzie gospodynią domową. Syn przychodzi tam tylko na nocleg, wnuk cały dzień jest w przedszkolu. Co ona ma tam robić przez cały dzień, w domu? Próbowałam rozmawiać z Darią, tłumaczyć, że nie powinna teraz siedzieć w domu. Muszą spłacać kredyt hipoteczny, bo syn walczy teraz sam.
"Mam męża i jego zadaniem jest utrzymać rodzinę" - powiedziała mi bez zażenowania.
"Twój mąż nie jest nieśmiertelny! Nie może tyrać za was oboje. To mieszkanie jest twoje i jego, ale tylko on za nie płaci!" - trudno było mi ukryć irytację.
"Mamy też wspólne dziecko, ale ja je urodziłam. Każdy w rodzinie ma swoje obowiązki, ja daję sobie radę ze swoimi - zajmuję się dzieckiem, w domu jest czysto, jest świeża żywność. A obowiązkiem męża jest przynosić pieniądze do domu" - przerwała mi synowa.
Próbowałam rozmawiać z synem, żeby wytłumaczył żonie, że tak nie jest, to nie czas, żeby teraz siedziała w domu, ale on mnie zbył jak natrętną muchę. Mówi: "nie wtrącaj się, mamo, sami sobie poradzimy".
Wyobrażacie to sobie?
To też może cię zainteresować: TVP w poważnych tarapatach. Były pracownik zgłosił sprawę odpowiednim organom
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Danuta Martyniuk odniosła się do krążących o niej plotek. Jej sympatycy mogą poczuć się zawiedzeni
O tym się mówi: Anna Maria Wesołowska może być dumna ze swoich córek. Tak wygląda jedna z nich