Aktualnie przebywam na urlopie macierzyńskim, urodziłam pięć miesięcy temu. Żyjemy z mężem dobrze – on pracuje, ja spokojnie siedzę z dzieckiem. Mamy własne mieszkanie, odziedziczone po dziadkach mojego męża. Nie prosimy nikogo o pomoc, ze wszystkim poradzimy sobie sami.
Zresztą nawet jeśli musiałabym prosić o pomoc, to nie miałabym kogo. Moja mama mieszka daleko. Mam siostrę, ale jej nie warto prosić o pomoc, bo jej zdaniem to ona jest największą poszkodowaną i to jej trzeba pomagać.
Za nim urodziłam często podrzucała do mnie swojego syna na weekendy. Miała do złatwienia coś ważnego. Wtedy się na to zgadzałam, bo nie był to dla mnie większy problem. Niestety mojej siostrze weszło to w nawyk i ciągle uważa, że powinnam zajmować się jej dzieckiem. Ma gdzieś, że urodziłam własne.
"Ten kredyt hipoteczny pochłania tyle pieniędzy, że to przerażające. A ja chcę teraz żyć. Tobie to dobrze, bo złapałaś męża z mieszkaniem" - powiedziała mi siostra.
Kiedy zaszłam w ciążę, moja siostra była szczęśliwa. Oczywiście nie było to szczęście wywołane tym, że będę mieć dziecko, ale tym, że siedzę w domu i będę mogła w razie czego zająć się siostrzeńcem, bo on często łapie przeziębienia, a ona nie chce brać zwolnienia, ani jeździć do teściowej.
Diana nie ma najcieplejszych relacji ze swoją teściową. "No cóż, wyświadczy przysługę za grosz, a zachowuje się, jakby to było warte milion" - powiedziała raz siostra wspominając matkę swojego męża.
Po porodzie moja siostra przestała przywozić do mnie siostrzeńca. Myślałam, że zrozumiała, że teraz mam na głowie własne dziecko. Tym bardziej że moja córka od urodzenia była bardzo niespokojnym dzieckiem, spała tylko na rękach, jeśli ją odłożysz na chwilę i odsuniesz od łóżeczka, od razu zaczyna płakać.
Nie muszę chyba mówić, jak bardzo byłam zmęczona. Miesiąc temu moja siostra zdecydowała, że nadszedł czas, aby ponownie poprosić mnie o pomoc. Przecież moja córka jest już duża.
"Pomóż mi! Ala mój syn i ja zostaliśmy odesłani z przedszkola, a ja nie mogę teraz iść na zwolnienie lekarskie, mamy urwanie głowy w pracy, do tego mój mąż jest w podróży służbowej" - powiedziała siostra.
Ja sama ledwo stałam na nogach po nieprzespanej nocy, ale postanowiłam, że jej pomogę, w końcu to była sytuacja awaryjna. Ten dzień wydawał mi się niekończącym się piekłem, moja córka płacze, mój siostrzeniec jest zrzędliwy, kręci mi się w głowie od wszystkiego, co się dzieje. Kiedy przyszła moja siostra, uprzedziłam ją, że to ostatni raz, po prostu nie mogę już tego znieść.
"Tak, tak, rozumiem, po prostu sytuacja była taka, że nie było innego wyjścia. Dziękuję, że mnie uratowałaś" - powiedziała moja siostra.
Sytuacja powtórzyła się jednak kilka razy. Byłam już wściekła i powiedziałam, że to na pewno ostatni raz, potem nie wpuszczę Cię na próg. Siostra zapewniła, że wszystko zrozumiała. A dzień później postanowiła oszukać - postawiła swojego syna przed drzwiami, zadzwoniła do drzwi i uciekła.
Kiedy zrobiła to po raz kolejny, spakowałam rzeczy siostrzeńca i mojej córki, a potem odwiozłam go taksówką do teściowej mojej siostry. Opowiedziałam teściowej siostry, w jaki sposób się zachowała. Ta podzieliła się historią z synem. Ten zrobił awanturę mojej siostrze, a ona mnie!
"Jak mogłeś, tak mnie wrobiłaś! Dlaczego zabrałaś mojego syna do mojej teściowej?" - Diana wpadła we wściekłość.
"Dlaczego podrzuciłaś go pod moje drzwi? Ostrzegałam, że nie będę mogła z nim siedzieć" - przypomniałam jej.
"Muszę pracować, nie rozumiesz? Nie dostaliśmy z mężem spadku, na wszystko zarabiamy sami. A ty nawet nie chcesz mi pomóc! Tak zachowuje się siostra?" - dopytywała, a ja zastanawiałam się, jak można być aż tak bezczelnym!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Teściowa nastawiła mojego męża przeciwko mnie": Okazało się, że nie jestem dobrą matką
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Danuta Martyniuk odniosła się do krążących o niej plotek. Jej sympatycy mogą poczuć się zawiedzeni
O tym się mówi: Anna Maria Wesołowska może być dumna ze swoich córek. Tak wygląda jedna z nich