Mój brat postanowił się ożenić, a następnie wraz ze swoją nową żoną zamieszkać w mieszkaniu, w którym mieszkaliśmy z rodzicami. Mamy tylko dwa pokoje, czyli jest to dość małe mieszkanie, jak na pięć osób z perspektywą pojawienia się szóstego członka rodziny.
Mój brat ożenił się rok temu. Wybrał pannę młodą z posagiem w postaci osobnego mieszkania, do którego przeprowadził się jeszcze w czasie, gdy się spotykali. Wcześniej dzieliliśmy z nim jeden pokój, co powodowało pewne niedogodności wynikające z odmiennego rytmu życia. Dlatego też, kiedy mój brat opuścił przestrzeń życiową, wreszcie poczułam się wolna.
Chociaż mojego brata i mnie dzieliły tylko dwa lata różnicy, nigdy nie rozmawialiśmy na żadne tematy osobiste. Nie kłóciliśmy się często, choć awantury się zdarzały. Sprzeczki zdarzały się głównie wtedy, gdy ja musiałam przygotować się do sprawdzianu, a on mi w tym przeszkadzał. Ja też nie byłam aniołem, nie przeczę.
Po ślubie brat przez jakiś czas nie pojawiał się w domu rodziców, choć rodzice odwiedzali go regularnie. Ja tam nie wpadałam, bo nie miałam po co. Niedawno mój brat przyszedł porozmawiać z moimi rodzicami. Nie zostałem zaproszony na rozmowę, więc stwierdziłem, że mnie to nie dotyczy. Okazało się, że bardzo się myliłam. Dotyczyło to mnie i to w sposób bardzo bezpośredni.
Mój brat z żoną postanowili zamieszkać na jakiś czas w naszym mieszkaniu. Ta wiadomość mnie zaskoczyła. Mama cierpliwie tłumaczyła, że będę musiała im dać pokój, bo jest ich dwoje i stanowią rodzinę. A ja przeniosę się do kuchni, dzięki Bogu, jest na tyle przestronna, że zmieści się tam sofa. Nie miałam słów.
Zastanawiałam się tylko, jaką mają problem, skoro żona brata ma własne mieszkanie? Wszystko okazało się prostsze – żona mojego brata dowiedziała się miesiąc temu, że jest w ciąży, więc razem z bratem naradzili się i zdecydowali, że powinna odejść z pracy, bo nie chce złapać czegoś i zagrozić dziecku.
Sama pensja mojego brata nie wystarcza na utrzymanie rodziny, dlatego zdecydowali się wynająć mieszkanie. Okazuje się, że mój brat przyjeżdża do nas z ciężarną żoną, która całymi dniami będzie siedziała w domu i wynajmą mieszkanie, żeby zyskać, a ja będę spać w kuchni. Super!
Dyskusja na ten temat nie miała sensu, rodzice już zdecydowali. Oprócz sofy trzeba było powiesić półki w kuchni, w których mogłam umieścić podręczniki, zeszyty i inne rzeczy. Moi rodzice i ja spędziliśmy nad tym cały weekend.
Do mojego pokoju sprowadził się brat z żoną. W moim życiu nadeszły mroczne czasy. Bardzo trudno jest się skoncentrować i pracować, gdy obok ciebie ciągle biegają ludzie, trzaskają drzwi lodówki, coś skrzypi, a w czajniku gotuje się woda.
Poza tym wszyscy wchodzili do kuchni bez pukania, co też jest bardzo niewygodne. Ogólnie rzecz biorąc, w rodzinie obowiązuje zasada pukania, gdy wchodzisz do pokoju, ale to jest kuchnia, tu nie ma reguł. Wycieczki do lodówki były szczególnie denerwujące w nocy. Cały dom zasypia – budzi się żona męża. Ma swoją rutynę – gdy wszyscy są w pracy, ona śpi do woli, a wieczorem wychodzi zjeść, napić się herbaty, czy wody.
I to jest ciągłe światło nocnej lampki, brzęk lodówki, hałas czajnika, chrupanie, szelest, pluskanie i inne akompaniamenty dźwiękowe. Znosiłam to nocne życie bratowej przez tydzień. Potem zaczęłam wyrażać oburzenie. Żona mojego brata nie odpowiedziała, po prostu przestała przychodzić w nocy. To mi odpowiadało.
Myślałam, że będzie spokój, ale kilka dni później mój brat wyraził mi swoje niezadowolenie, że przeze mnie jego żona umiera z głodu, a nie może, bo przecież nosi dziecko. Umiera z głodu? To chyba spora przesada. Nie bronię jej jeść, po prostu nie chcę, żeby grasowała w kuchni przez całą noc.
Brat powiedział, że wie, jak na nią nakrzyczałam, żeby nie przychodziła do lodówki. Oczywiście wiedziałam, że kobiety w czasie ciąży doświadczają różnych cudów, ale o halucynacjach słuchowych usłyszałam po raz pierwszy. Brat zaczął mi powtarzać, że kobiety w ciąży nie jedzą według harmonogramu, ale mnie to zupełnie nie obchodzi. Chcę mieć cicho przynajmniej w nocy.
Powiedziała mojemu bratu, że jego żona może zebrać na tacy wszystko, czego potrzebuje, dopóki nie wyjdę, a potem będzie włamywać się do ich pokoju do świtu. Niech trzeszczy i bulgocze nad jego uchem, ale bratu nie spodobała się taka propozycja. Powiedział, że jego żona będzie jadła, kiedy chce, co chce i gdzie chce.
Wtedy zapadła decyzja o oddaniu mojego fortepianu. Nauczyłem się na nim grać, zanim brat się przeprowadził, grałem dość często, teraz już nigdy i nigdzie. Fortepian stał w pokoju zajmowanym przez przyszłych rodziców. Niedawno wróciłem do domu ze studiów, a mój brat z przyjacielem wyciągali instrument z pokoju. Okazało się, że postanowili go oddać bez mojej wiedzy.
Byłam oburzona, uważałam tę rzecz za moją i nawet mnie nie zapytano! Brat nie ustępował. "Ten potwór pożera przestrzeń" - stwierdził.
Brat stwierdził, że już czas, żebym wynajęła mieszkanie i przeprowadziła się tam z "wszystkimi moimi gratami". Mama go skarciła, ale wieczorem ona i tata wezwali mnie na rozmowę. Zaproponowano mi przeprowadzkę. Matka zakryła oczy i wyjaśniła, że jej brat z żoną spodziewają się dziecka i nie mogą teraz się przeprowadzać.
Moich rodziców nie będzie stać na opłacenie mojego mieszkania, bo przyszłe dziecko tak bardzo potrzebuje, ale zapewnią pomoc. Bardzo się zdenerwowałam. Powiedziałam, że brat powinien był pomyśleć już wcześniej o tym, w jaki sposób będzie utrzymywał rodzinę, a jego żona mogłaby kontynuować pracę aż do urlopu macierzyńskiego, wtedy nie musieliby wynajmować mieszkania.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Syn ciągle narzeka, że nie może oszczędzić na mieszkanie": Trudno się dziwić, skoro wydaje pieniądze na bzdury
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Poważna sytuacja podczas Euro 2024. Napastnik runął bezwładnie na ziemię. Są najnowsze informacje
O tym się mówi: Książę William z dziećmi na koncercie Taylor Swift! Dlaczego nie było księżnej Kate? Sekret ujawniony