Na początku jakoś nie miał szczęścia do kobiet: przez długi czas nie mógł nikogo znaleźć dla siebie. A to trafiał na interesowne młode kobiety, inna go zdradzała. A kiedy już znalazł kandydatkę do poważnego związku, okazało się, że ma zły charakter, przez co we wspólnym mieszkaniu wytrzymali zaledwie miesiąc.
Ciężko przeżył rozłąkę i przez jakiś czas nie pozwalał nikomu się do siebie zbliżyć. Cały rok czekałam, aż trafi na kogoś właściwego, a on uszczęśliwi mnie wiadomością, że znów się z kimś spotyka. Ten moment nadszedł, ale był jeden niuans, który mnie zaniepokoił.
Z jakiegoś powodu syn nie przyprowadził jej do naszego domu i nie nalegał, abym ją poznała. Na wszystkie moje pytania odpowiadał, że najpierw musi się upewnić, że są w poważnym związku. Moi znajomi też uważali, że wszystko jest zbyt tajemnicze i jak się okazało, znalazło się na to wytłumaczenie...
W końcu ją poznałam. Okazało się, że była nie tylko starsza, ale także zmęczona i zwyczajnie ubrana. Nadal nie to było najgorsze. W trakcie rozmowy okazało się, że ma już na koncie 2 rozwody i 3 dzieci…
Nie marzyłam o takiej synowej na starość. Dziewczyna mojego syna zapewniła mnie, że pomimo tego, że ma już trójkę dzieci, nadal planuje urodzić spadkobiercę dla mojego syna. Kiedy to powiedziała, zrobiło mi się niedobrze i poprosiłem, żeby wyszli. N
Nawet nie wiem jakich słów użyć, żeby wytłumaczyć synowi, że nie chcę takiej synowej. Życzę mu szczęścia - to niezaprzeczalne, życzę wiernej żony i silnej rodziny, ale jak budować relację z matką tylu dzieci?! Przecież, żeby wykarmić to potomstwo, trzeba będzie pracować na dwa etaty, a sprowadzać na świat kolejną gębę do wykarmienia, nie mieści mi się to w głowie.
Mam nadzieję, że przez jakiś czas z nią pożyje, opamięta się i jego uczucia opadną. Jeśli nie, to nie dam oficjalnej zgody na to małżeństwo!