Festiwal w Opolu za nami, a emocje wciąż nie opadają. Oprócz porywających występów gwiazd, w tym roku nie zabrakło również nieoczekiwanych zwrotów akcji i zaskakujących momentów. Jednym z nich bez wątpienia była wpadka Marcina Dańca, prowadzącego drugi dzień koncertu "SuperJedynki".


Doświadczony kabareciarz słynący z ciętego języka i błyskotliwych ripost tym razem pomylił się, wręczając statuetkę zespołowi Oddział Zamknięty. Zamiast zwrócić się do lidera grupy, Krzysztofa Wałeckiego, użył nazwiska Krzysztofa "Jary" Jaryczewskiego, który od lat nie jest już członkiem zespołu.


Choć błąd ten szybko wychwycono w mediach społecznościowych, sam Daniec z humorem skomentował sytuację, tłumacząc się stresem i pośpiechem. Nie była to jednak jego jedyna wpadka tego wieczoru.


Tuż po występie zespołu Bajm, prowadzący uniemożliwił Beacie Kozidrak i Andrzejowi Pietrasowi, managerowi formacji, zabranie głosu i podziękowanie publiczności. Wokalistka, znana ze swojej spontaniczności, nie dała się jednak zbić z tropu i mimo sprzeciwu Dańca zwróciła się do fanów z krótkim, ale wzruszającym przemówieniem.


Te dwa incydenty wywołały w sieci burzliwą dyskusję. Niektórzy krytykowali Dańca za brak profesjonalizmu i aroganckie zachowanie, inni bronili go, tłumacząc, że każdy może popełnić błąd, a prowadzenie koncertu na żywo wiąże się z dużym stresem.


Bez względu na interpretację, jedno jest pewne: Marcin Daniec z pewnością zapadnie w pamięć publiczności tegorocznego festiwalu w Opolu nie tylko dzięki swoim żartom, ale również nietypowym zachowaniom. A to kolejny dowód na to, że w programach na żywo może wydarzyć się wszystko, co czyni je tak wyjątkowymi i nieprzewidywalnymi.


Czy Marcin Daniec specjalnie zaaranżował te wpadki, by podkręcić atmosferę? A może po prostu był to kolejny pechowy dzień doświadczonego kabareciarza? Niezależnie od odpowiedzi, jedno jest pewne: o Marcinie Dańcu w kontekście festiwalu w Opolu jeszcze długo będzie się mówić!


To też może cię zainteresować: Skiba prowokuje publiczność w Opolu. Po raz kolejny udowodnił, że nie boi się kontrowersji

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Mam 65 lat i pracuję we Włoszech. Moja córka poskarżyła się mojej siostrze": Twierdzi, że jej nie pomagam