Pani Ewa, kobieta o siwych włosach i zmęczonych oczach, siedziała samotnie na ławce w parku. Wokół tętniło życie, dzieci śmiały się, pary spacerowały, a ona czuła się jak z innej rzeczywistości. Od kiedy syn, Paweł, umieścił ją w domu opieki, świat stracił dla niej kolory.
Paweł, u progu trzydziestki, zawsze był chciwy i roszczeniowy. Nie interesował się matką, a jej skromna renta stała się dla niego utrapieniem. Podstępnym planem przekonał Ewę, że przeprowadzka do domu opieki to najlepsze wyjście dla nich obojga. Obiecał częste odwiedziny, ale obietnice te okazały się kłamstwem.
W domu opieki Ewa czuła się jak w więzieniu. Otaczali ją obcy ludzie, a brak kontaktu z synem potęgował jej samotność. Czuła się opuszczona, zapomniana i nic niewarta. Pewnego dnia, podczas rutynowej kontroli, u Ewy wykryto raka. Diagnoza była druzgocąca, ale jednocześnie stała się punktem zwrotnym w jej życiu.
Paweł, dowiedziawszy się o chorobie matki, poczuł wyrzuty sumienia. Po raz pierwszy od dłuższego czasu odwiedził Ewę. Ujrzał ją schudniętą, słabą i smutną. Wtedy zrozumiał, jak bardzo ją skrzywdził. Żal i poczucie winy ściskały mu gardło.
Ewa, choć zraniona jego wcześniejszym postępowaniem, dała mu szansę na poprawę. Choroba stała się dla nich swoistym katalizatorem do zmiany. Paweł zaczął regularnie odwiedzać matkę, pomagać jej w codziennych czynnościach i otaczać ją troską. Ewa, choć słaba fizycznie, czuła się silniejsza psychicznie. Wiedziała, że syn żałuje swojego postępowania i szczerze pragnie naprawić błędy.
To też może cię zainteresować:
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: