W wieku 10 lat straciła rodziców, doszło do strasznego wypadku samochodowego. Nie miałam krewnych, więc trafiłam do sierocińca. Nauczyciele traktowali mnie dobrze, zaprzyjaźniłam się tam z innymi dziećmi. Byliśmy jak wielka rodzina, bo łączył nas jeden smutek – straciliśmy rodziców.

Bardzo lubiłam czytać. Wolontariusze często przynosili różne książki i zabawki. Idąc do szkoły średeniej, zdecydowałam się wybrać zawód kucharki. Dzięki temu odkryłam kolejne hobby. Nauczyłam się gotować wykwintne dania i niektóre wyroby cukiernicze. Obdarowywałam słodyczami nauczycieli i przyjaciół. Wszyscy mnie chwalili, mówili, że zostanę wybitną cukierniczką.

Kobieta/YouTube @Czas na historię
Kobieta/YouTube @Czas na historię
Kobieta/YouTube @Czas na historię

W wieku 18 lat otrzymała od państwa małe, jednopokojowe mieszkanie. Nie poddawałam się, tylko szłam do celu i postanowiłam rozwijać swój talent. Początkowo po prostu piekłam babeczki, eklery i ciasta i sprzedawałam je sąsiadom. Stopniowo zyskiwałam nowych klientów.

Połowę pieniędzy oszczędzałam na „czarną godzinę", a resztę wydałem na siebie i naprawy. Później, gdy skończyła 23 lata, otworzyła małą kawiarnię. Sprzedawała tam swoje produkty, robiła kawę. Lokal nie jest zbyt duży, mam tylko ladę i dwa stoły dla gości. Dzięki temu poznałam Patryka.

Często przychodził do mnie, żeby kupić coś słodkiego. I zauważyłem, że Patryk naprawdę mnie lubi. Tak zaczął się nasz romans. Patryk często pomagał mi w biznesie. Jeśli lodówka się zepsuła, on natychmiast ją naprawiał, przenosił słodycze na stoiska, pomógł sprzątać halę po klientach.

Po roku związku Patryk mi się oświadczył i zaproponował wspólne życie. Nie miał jednak własnego domu, mieszkał wówczas z matką w dużym, trzypokojowym mieszkaniu w centrum miasta. W moim mieszkaniu nie byłoby wystarczająco dużo miejsca dla dwojga, więc wprowadziłam się do niego.

Niestety teściowa przyjęła mnie bardzo chłodno do rodziny. Halina mi nie ufała, bo jestem z domu dziecka.

„Synu, póki jeszcze nie masz dzieci, złóż pozew o rozwód. Bo nie wiadomo, jakie głupie geny z niej wyrosną” – usłyszałam, jak Halina szepcze do swojego syna.

Moi rodzice byli dobrymi ludźmi. Nie pili, nie robili nic złego, podobnie jak ja. Skąd moja teściowa wpadła na pomysł, że mogę mieć złe geny? Tylko dlatego, że jestem sierotą? Czyli jej zdaniem sierociniec kształci przyszłych przestępców, złodziei i nierobów?

Mieszkaliśmy u Haliny przez 3 miesiące. A potem sam Patryk postawił sprawę jasno.

"Albo pogodzisz się z moją żoną, albo nigdy więcej mnie nie zobaczysz!" - powiedział matce.

Potem przenieśliśmy się do mojego starego mieszkania. Tak, nie było wystarczająco dużo miejsca, ponieważ jest tylko jeden pokój, ale jakoś żyliśmy. Nie kłócili się. W tym samym roku, w Wielkanoc, Halina zaprosiła nas do siebie. Przeprosiła mnie, mówiąc, że nigdy nie chciała mnie urazić.

Myślałam, że w końcu teściowa naprawdę zrozumie swój błąd. Jestem dobrą i wykształconą dziewczyną, mam własną firmę. W czerwcu Patryk został zwolniony z pracy. Tłumaczono to tym, że sytuacja w kraju jest trudna i firma upadła.

Patryk wysyłał CV, ale wszystkie oferty były nie do przyjęcia. Musiałby podróżować w dalekie regiony kraju. W innej były same nocne zmiany. W innej znów pensja była niewielka.

"No cóż, szczerze mówiąc, i tak mamy dość pieniędzy, bo masz kawiarnię. Nie zgubimy się!" - powiedział mój mąż.

Zgodziłam się, ale Patryk nie pomagał ani w pracy, ani w domu. Nie będzie zmywał naczyń, bo to nie męska sprawa. Nie chce sprzątać kawiarni, bo jest za bardzo zmęczony. Potem zacząłem też słuchać wyrzutów, bo oczywiście mój mąż poskarżył się matce na mnie.

Długo to wszystko znosiłam. Nie widziałam jednak u niego żadnego wsparcia ani pomocy. Nie powiedział nawet miłego słowa.

"Dziewczyno, rozumiem, że masz pracę, ale nie należy zapominać o mężu. Sąsiedzi już o mnie plotkują, że mam taką złą synową. Czy w sierocińcu nie uczono Cię, że powinnaś być piękną kobietą? Mam przyjść i pokazać ci, jak to się zwykle robi?" - powiedziała teściowa.

Miesiąc temu nie mogłam już tego znieść. Kiedy Patryk gdzieś wyszedł, spakowałam wszystkie jego rzeczy do walizki, poprosiłam sąsiada o zmianę zamka. Początkowo mężczyzna walił pięściami w drzwi, ale potem odjechał. Wczoraj zadzwoniła do mnie teściowa i krzyknęła do słuchawki.

"Córko, proszę, przyjmij Patryka, bo nie mogę już z nim wytrzymać. Może jest jeszcze szansa, żeby zacząć od nowa? Jest dobry, tylko trochę leniwy. A ja chcę odpocząć na starość, a nie opiekować się synem. Wypił już ze mnie całą duszę!" - powiedziała.

Nie zgodziłam się. Zablokowałam jej numer telefonu. Nie chcę już nic słyszeć ani o Halinie, ani o Patryku. Oni sami są winni zniszczenia naszej rodziny.

Kobieta/YouTube @Czas na Historię
Kobieta/YouTube @Czas na Historię
Kobieta/YouTube @Czas na Historię

Na pewno jeszcze miłość i będę szczęśliwa. Nawet jeśli tak się nie stanie, to wolę być sama niż w tym piekle!

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Musimy wysłać gdzieś twoją mamę, żeby zwolniła pokój": powiedziała synowa

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Smutna prawda o ostatnich dniach Zbigniewa Wodeckiego. Prawdę zdradza Olga Bończyk

O tym się mówi: Ważne wieści o Maryli Rodowicz. Piosenkarka musiała poddać się ważnemu zabiegowi. Tego nikt się nie spodziewał. Wyszło na jaw, jak czuje się gwiazda