Mój syn niedawno zdecydował się wziąć ślub ze swoją narzeczoną. Dla mnie ta wiadomość była zaskoczeniem! Darek ma dwadzieścia siedem lat, umawiał się już z dziewczynami, ale Natalia była pierwszą, którą mi przedstawił. Są razem co najwyżej od sześciu miesięcy i nawet nie próbowali mieszkać razem, jak to robią teraz ludzie!
Zresztą sam ślub nie jest największym problemem. Chcą, niech się żenią. Najbardziej zdenerwowała mnie prośba mojego syna. Chce, żebym zrezygnowała z wynajmowania mieszkania po moim byłym mężu i oddała mieszkanie im. Nie wiem, dlaczego mnie o to prosi, skoro wie, że żyję za pieniądze z czynszu.
Mówi, że mogę pójść do pracy, bo mam zaledwie 57 lat. Tylko kto mnie teraz zatrudni?! Nie mam praktycznie doświadczenia. To mieszkanie to mój jedyny sposób na zarabianie pieniędzy! On się tym w ogóle nie przejmuje.
Nie mam prawie żadnego doświadczenia zawodowego, ponieważ sama wychowywałam syna. Rozstałam się z mężem, gdy Darek miał zaledwie siedem lat z powodu ciągłych kłótni. Kiedy moja cierpliwość się skończyła, spakowałam rzeczy, złożyłam pozew o rozwód, przeprowadziłam się z dzieckiem do mamy i poszłam do pracy.
Pracowałam tylko kilka lat. Ojciec Darka zmarł i odziedziczyliśmy jego mieszkanie, które wyremontowałam i zaczęłam wynajmować. Żyliśmy za te pieniądze, a ja odeszłam z pracy, żeby więcej zajmować się synem i opiekować się moją chorą mamą. Niestety dziesięć lat temu zmarła moja matka. Darek i ja zostaliśmy sami...
Kiedy poszedł na studia, żyliśmy trochę biedniej, ale pieniądze na wynajęcie mieszkania wciąż wystarczały na opłacenie czesnego i życie, a po ukończeniu uniwersytetu Darek zaczął pracować. Częściowo płacił za media, czasem kupował artykuły spożywcze, ale więcej wydawał na siebie.
Nie miałem nic przeciwko temu, bo rozumiem, że to młody człowiek, który chce sobie kupić ciuchy i zaprosić dziewczynę do restauracji. Z jakiegoś powodu nigdy nie przyszło mi do głowy, że mój syn będzie chciał się wyprowadzić i zamieszkać osobno. Nasze mieszkanie ma dwa pokoje, ja mieszkam w mniejszym.
Powiedziałam, że mogą zamieszkać z nami i w dużym przedpokoju, ale jego dziewczyna upiera się, że chce mieszkać osobno, a mój syn się zakochał i robi wszystko, czego ona chce!
A teraz muszę eksmitować ludzi z mieszkania jego ojca. Mieszkają tam od lat i dokonali drobnych napraw, osiedlili się i będą musieli zaczynać od nowa. Do tego ja sama zostanę bez grosza na życie, żeby mieli gdzie wybudować gniazdo.
Będę musiała pracować aż do śmierci, bo nie będę miała emerytury, bo całe życie poświęciłam wychowaniu i kształceniu syna. Myślałam, że na starość będę miała kogoś, kto poda mi szklankę wody, a tak naprawdę dostałam taką wdzięczność!
Co byście zrobili na moim miejscu?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "I co z tego, że dziecko na gorączkę, nic mu nie będzie. Kto nam tutaj pomoże": Powiedziała mi mama
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Na ulicach Warszawy pojawiły się luksusowe limuzyny hierarchów kościelnych. Trwa plenarne zebranie Konferencji Episkopatu Polski. Bogactwo aż kapie