Mam na imię Alicja. Bardzo kocham mojego męża i układa nam się naprawdę dobrze. Niestety jest jedno "ale" i jest nim córka mojego męża z pierwszego związku. Nie mam pewności, ale wydaje mi się, że była partnerka mojego męża wykorzystuje swoją córkę, żeby mnie pognębić.
Wszystko znoszę ze wszystkich sił, ale nie wiem, jak długo starczy mi cierpliwości... Rozumiem, że ojciec powinien utrzymywać kontakt ze swoim dzieckiem. Leszek od początku stara się mieć ze swoją ukochaną córką jak najlepsze relacje.
Kasi przyjeżdża do nas w każdy weekend. Na początku próbowałam się z nią zaprzyjaźnić, ale dziewczyna nieustannie porównuje mnie ze swoją matką i oczywiście to porównanie nie jest na moją korzyść. Źle sprzątam, nie ubieram się odpowiednio i gotuję okropnie. Wiecie, jak mnie nazywa? Strachem na wróble!
Miło jest słyszeć od nastolatki tego rodzaju "komplementy". Do tego ja i Leszek pracujemy przez cały tydzień i tak naprawdę mamy tylko weekend, żeby spędzić ze sobą trochę więcej czasu. Przy Kasi jest to jednak mało możliwe.
Prosiłam męża, żeby Kasia przyjeżdżała do nas co drugi weekend, albo połowę każdego weekendu spędzała u siebie, ale on nie chce nawet o tym słyszeć. Mówi, że kocha swoją córkę i chce spędzać z nią czas. A co z nami? Żadnego weekendu nie udało nam się spędzić tylko we dwójkę, a przecież ja też go potrzebuję!
Ostatni rok to prawdziwy koszmar. Leszek jak zwykle jedzie po córkę w sobotnie poranki. Po drodze zawsze zatrzymują się w sklepie i kupują coś dla Kasi. Tak właśnie stało się i w tę sobotę. Przyjechali do domu. Leszek mnie pocałował, a potem chciał dać buziaka własnej córce. Ta zaczęła krzyczeć:
"Fu-fu-fu, tato! Nie całuj mnie po tym strachu na wróble! Jest śmierdząca i brudna!".
Byłem zszokowana! Dosłownie godzinę temu wziąłem prysznic. A potem Kaśka odmówiła jedzenia.
"Mama dała mi jedzenie, żeby zabrać ze sobą" - powiedziała, wyciągając torby i pojemniki z gotowym daniem. „Nie będę już jadła tego, co ona ugotuje".
Wieczorem Kaśka i jej mąż wrócili do domu ze spaceru, nadal rujnowała mi życie. Ona, niby przez przypadek, rozlała herbatę na sofę, na której miała spać. Stwierdziła, że na pewno nie będzie spała na mokrej kanapie. W końcu spała w naszym łóżku, a ja na podłodze! Wyobrażacie to sobie?!
We własnym domu zostałam zmuszona do spania na ziemi! Do tego córka męża nawet nie ukrywała, jak wielką satysfakcję jej to sprawiało. Z niecierpliwością czekałam, aż Leszek odwiezie ją do domu w niedzielny wieczór.
Już sama nie wiem, co mam robić. boję się tego, co ta dziewczyna może jeszcze wymyślić. Co zrobilibyście na moim miejscu?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Źle się czułam i nie miałam siły zrobić obiadu": mąż wrócił z wędkowania i zrobił mi potężną awanturę
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Sezon komunijny 2024 rusza za kilka tygodni. Ceny za organizację Pierwszej Komunii Świętej rosną w szybkim tempie. Wielu rodziców musi brać kredyty