Jestem mężatką. Moje relacje z mężem są naprawdę dobre. Kochamy się i staramy się być dla siebie wsparciem w każdej sytuacji. Przynajmniej tak było do tej pory. Mamy 6-miesięcznego synka. Ostatnio zaczął ząbkować. Ma gorączkę i jest bardzo marudny. Po kolejnej nieprzespanej nocy zadzwoniła do mnie teściowa. Chciała wpaść z wizytą.
"Dawno nie widziałam małego, chętnie się z nim pobawię. Jesteście w domu?" - powiedziała teściowa.
"Przykro mi Lidio, ale Alanek ma gorączkę, idą mu zęby. To nie najlepszy czas na wizyty" - powiedziałam stanowczo. "Wpadnij w inny dzień".
"Za kogo ty się uważasz, żeby tak do mnie mówić?! Nie odwiedzam ciebie, tylko mojego wnuka i syna!" - krzyczała.
"Przypominam ci, że to nie dom twojego syna tylko mój" - powiedziałam w końcu.
Taka jest prawda. Moi rodzice podarowali mi mieszkanie i zapisali je na mnie. Oczywiście uważam, że mój mąż też ma do niego prawo, ale w tej sytuacji chciałam jasno postawić granicę, tym bardziej że teściowa nigdy nie wsparła nas w żaden sposób. Nigdy nie przyniosła nawet zabawki wnukowi, a przecież pieniędzy jej nie brakuje.
Teściowa się obraziła i zakończyła połączenie. Wcale mi to nie przeszkadzało. Jednak tuż po zakończeniu rozmowy ze mną, moja teściowa zadzwoniła do mojego męża. Choć do tej pory zawsze stał po mojej stronie, tym razem zwrócił się przeciwko mnie.
Był oburzony moim stwierdzeniem, że mieszkanie należy tylko do mnie. Szczerze mówiąc, nie podobało mi się to. Co w ogóle ma znaczyć?! Ani jego matka, ani on nie zainwestowali złamanego grosza w to mieszkanie. Przyjechali i zastali wszystko gotowe, a teraz to jest także ich mieszkanie?
Już sama nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć? Doradźcie, proszę, czy to ze mną jest problem, czy z nimi?
To też może cię zainteresować: Przerażające wieści o Iwonie Mazurkiewicz i Gerardzie Makoszu. Czy para się rozwodzi
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Szykuje się wielki powrót do telewizji. Polsat może czuć oddech konkurencji na plecach. Widzowie czekają. Czy stacja popełniła błąd nie do naprawy