Kiedy wyszłam za mąż, byłam pełna nadziei i marzeń o szczęśliwym życiu rodzinnym. Niestety wkrótce zderzyłam się z okrutną rzeczywistością: nie mogę mieć dzieci... To odkrycie sprawiło, że moja relacja z mężem stała się nie do zniesienia.
Jego matka uznała, że jestem bezwartościową żoną, skoro nie mogę rodzić dzieci. Dawała mi to odczuć na każdym kroku. W końcu doprowadziła do naszego rozwodu. Jednak życie, jak wiadomo potrafi zaskoczyć.
Krótko po rozwodzie poznałem Antona. Jego ciepło i zrozumienie od razu mnie oczarowały. Był wspaniałym człowiekiem, który patrzył na mnie i widział nie moje „wady”, ale moją duszę. „Kocham cię takiego, jaki jesteś” – powiedział kiedyś Anton, patrząc mi w oczy.
Te słowa stały się dla mnie promieniem światła w ciemności. A kiedy zaproponował mi, żebym go poślubiła, nie wahałam się ani przez sekundę. Miesiąc po oficjalnym ślubie zdecydowaliśmy się na adopcję dziecka.
Była to świadoma decyzja. Chcieliśmy dać miłość dziecku, które nie miało nikogo innego. A kiedy po raz pierwszy spotkaliśmy naszego przyszłego syna, wiedziałam, że właśnie tak miało się stać. „Mamo, tato” – powiedział cicho, ale z taką nadzieją w oczach, że moje serce przepełniło się miłością.
Moja historia opowiada o stracie i odnalezieniu, o rozpaczy i nadziei. Ale przede wszystkim jest to opowieść o miłości, która pokonuje wszelkie przeszkody. I każdego dnia jestem wdzięczna za to, że się rozwiodłam z pierwszym mężem, bo życie połączyło mnie z Antonem i dało nam cudownego syna.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Mężczyzna był pewny, że najbliżsi zapomnieli o jego 60. urodzinach. Nie miał pojęcia, co czekało na niego w domu
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: W czwartą rocznicę odejścia Pawła Królikowskiego w miejscu spoczynku aktora pojawili się niespodziewani goście. Artystę odwiedziły istne tłumy