Agnieszka Woźniak-Starak, znana prezenterka telewizyjna, otworzyła się na temat swojej osobistej tragedii, dzieląc się z widzami historią swojej walki o macierzyństwo. Pomimo wcześniejszych podejrzeń, że jej bezdzietność mogła być świadomym wyborem, okazało się, że za sobą ma dwie nieudane próby procedury in vitro.
Pierwszy związek Agnieszki z motocyklistą wyścigowym, Adamem Badziakiem, zakończył się po czterech latach małżeństwa. Jednak to spotkanie z Piotrem Woźniak-Starakiem, spadkobiercą fortuny i producentem filmowym, odmieniło jej życie. Ich miłość była krótka, ale intensywna, zakończona tragicznym wypadkiem Piotra w 2019 roku, informuje Pomponik.
Od tamtej pory Agnieszka, otoczona ukochanymi psami, musiała zmierzyć się z samotnością. Bezdzietność, która wcześniej wydawała się być wyborem, okazała się efektem nieudanych prób zapłodnienia in vitro. W szczerym wyznaniu dla programu "Dzień Dobry TVN", Agnieszka podzieliła się swoim doświadczeniem, podkreślając, jak bardzo chciała mieć dziecko i jak trudnym procesem było dla niej przystąpienie do in vitro.
"Dopóki ktoś nie decyduje się, żeby przejść ten proces, to nie zagłębia się w to bardziej. Sama przechodziłam przez in vitro dwukrotnie, bez powodzenia. Wiem, na czym polega. I wiem, że trzeba wejść w ten proces, żeby go poznać. Młodzi ludzie nie szukają informacji na ten temat, jeśli ich to nie dotyczy" - wyznała prezenterka podczas rozmowy z Ewą Drzyzgą.
Jej szczerość poruszyła wiele osób, zwłaszcza tych, którzy również zmagają się z problemami związanych z płodnością. To także przypomniało o potrzebie wsparcia dla osób w podobnej sytuacji, czego dowodem było przywrócenie wsparcia finansowego dla procedury in vitro po zmianach w polityce po wyborach. Agnieszka Woźniak-Starak staje się ikoną otwartości i siły, inspirując innych do dzielenia się swoimi historiami i poszukiwania wsparcia w trudnych chwilach życia.
Jak informował portal "Życie News": Dorota Wellman zdradziła całą prawdę. Chodzi o jej bliską osobę
Przypomnij sobie: Zatrważające wyznanie pielęgniarki. Co czują umierający