Annę zabrali do ojca, choć dziewczynka nie była gotowa nazywać mężczyzny ojcem. Pierwszy raz zobaczyła go dwa tygodnie temu. To właśnie wtedy jej mama trafiła do hospicjum. „Cała matka” – powiedział surowym tonem jej ojciec. Jej macocha wydała jej się miła, ale nie była jej matką. Starała się być przy niej i to wystarczało. Chciała zostać z ciotką, ale jej ojciec się zgodził.

Anna miała przyrodniego brata. Kazali jej dzielić z nim pokój dopóki nie wymyślą czegoś nowego. Jej macocha robiła wszystko, żeby dziewczynka poczuła się, jak u siebie w domu. Helena starała się gotować rzeczy, które lubiła, pomagała jej w zadaniach domowych.

Dziewczynka/YouTube @Czas na historię
Dziewczynka/YouTube @Czas na historię
Dziewczynka/YouTube @Czas na historię

Macocha traktowała swoją pasierbicę na równi z synem. Nigdy nie dawała jej odczuć, że nie jest jej dzieckiem, choć jednocześnie nie zmuszała jej, żeby traktowała ją jak matkę. Wprost przeciwnie. Powtarzała, żeby nigdy nie zapominała o swojej zmarłej mamie.

„Nie jestem twoją matką. Masz jedną matkę. Staraj się o niej nie zapomnieć. Jeśli mi pozwolisz, mogę zostać twoim przyjacielem” – powiedziała Annie.

Niestety jakiś czas później ojciec Anny zdecydował się rozwieść z jej macochą. Nie chciał się nią zajmować, więc odesłał ją do babki. Macocha obiecała, że zawsze będzie dla niej, choć obie musiały zachować swoje spotkania w tajemnicy. Zbyt dobrze wiedziały, jaka jest seniorka.

Annie nie było łatwo przyzwyczaić się do babci. Starsza kobieta nie znosiła, kiedy się jej sprzeciwiano. Miała wszystko dokładnie zaplanowane, co do minuty, a każde spóźnienie kończyła się awanturą. Annie udało się jednak to wszystko przetrwać.

„Chciałabym studiować” – powiedziała kiedyś swojej babci.

„Nie obchodzi mnie to, czego ty chcesz” – odpowiedziała opryskliwie kobieta. „Mówiłam ci, że masz pracować w sklepie i tyle”.

Anna poskarżyła się Helenie, z którą przez cały czas pozostawała w kontakcie. Kobieta powiedziała, że musi być cierpliwa, bo na pewno uda się znaleźć rozwiązanie. Miała rację. Helena zadzwoniła do ciotki Anny, a ta przysłała jej rzeczy pozostawione przez matkę dla jej córki. Wśród nich było pudełko z przyczepionym do niego liścikiem „użyj tego mądrze”. Helena za zgoda pasierbicy otworzyła.

W środku były trzy pierścionki. Po wizycie u jubilera okazało się, że są cenne. Zdecydowały się, że sprzedadzą jeden z nich, żeby zapewnić Annie pieniądze przynajmniej na pierwsze tygodnie studiów. Jej ojciec i babka próbowali się sprzeciwiać jej studiom, ale Helena jasno dała im do zrozumienia, że jeśli będą uprzykrzać życie Annie, może się to dla nich źle skończyć. Przypomniała, że inkasowali całą rentę, jaka przysługiwała dziewczynie po jej matce.

Ciocia zabrała Annę do ojca, choć dziewczynka nie była gotowa nazywać mężczyzny ojcem. Pierwszy raz zobaczyła go dwa tygodnie temu. To właśnie wtedy jej mama trafiła do hospicjum. „Cała matka” – powiedział surowym tonem jej ojciec. Jej macocha wydała jej się miła, ale nie była jej matką. Starała się być przy niej i to wystarczało. Chciała zostać z ciotką, ale jej ojciec się zgodził.

Anna miała przyrodniego brata. Kazali jej dzielić z nim pokój dopóki nie wymyślą czegoś nowego. Jej macocha robiła wszystko, żeby dziewczynka poczuła się jak u siebie w domu. Helena starała się gotować rzeczy jakie lubiła, pomagała jej w zadaniach domowych.

Macocha traktowała swoją pasierbicę na równi z synem. Nigdy nie dawała jej odczuć, że nie jest jej dzieckiem, choć jednocześnie nie zmuszała jej, żeby traktowała ją jak matkę. Wprost przeciwnie. Powtarzała, żeby nigdy nie zapominała o swojej zmarłej mamie.

„Nie jestem twoją matką. Masz jedną matkę. Staraj się o niej nie zapomnieć. Jeśli mi pozwolisz, mogę zostać twoim przyjacielem” – powiedziała Annie.

Niestety jakiś czas później ojciec Anny zdecydował się rozwieść z jej macochą. Nie chciał się nią zajmować, więc odesłał ją do babki. Macocha obiecała, że zawsze będzie dla niej, choć obie musiały zachować swoje spotkania w tajemnicy. Zbyt dobrze wiedziały, jaka jest seniorka.

Annie nie było łatwo przyzwyczaić się do babci. Starsza kobieta nie znosiła, kiedy się jej sprzeciwiano. Miała wszystko dokładnie zaplanowane, co do minuty, a każde spóźnienie kończyła się awanturą. Annie udało się jednak to wszystko przetrwać.

„Chciałabym studiować” – powiedziała kiedyś swojej babci.

„Nie obchodzi mnie to, czego ty chcesz” – odpowiedziała opryskliwie kobieta. „Mówiłam ci, że masz pracować w sklepie i tyle”.

Anna poskarżyła się Helenie, z którą przez cały czas pozostawała w kontakcie. Kobieta powiedziała, że musi być cierpliwa, bo na pewno uda się znaleźć rozwiązanie. Miała rację. Helena zadzwoniła do ciotki Anny, a ta przysłała jej rzeczy pozostawione przez matkę dla jej córki. Wśród nich było pudełko z przyczepionym do niego liścikiem „użyj tego mądrze”. Helena za zgoda pasierbicy otworzyła.

W środku były trzy pierścionki. Po wizycie u jubilera okazało się, że są cenne. Zdecydowały się, że sprzedadzą jeden z nich, żeby zapewnić Annie pieniądze przynajmniej na pierwsze tygodnie studiów. Jej ojciec i babka próbowali się sprzeciwiać jej studiom, ale Helena jasno dała im do zrozumienia, że jeśli będą uprzykrzać życie Annie, może się to dla nich źle skończyć. Przypomniała, że inkasowali całą rentę, jaka przysługiwała dziewczynie po jej matce.

Młoda kobieta/YouTube @Czas na Historię
Młoda kobieta/YouTube @Czas na Historię
Młoda kobieta/YouTube @Czas na Historię

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Postanowiłam żyć, dopóki mogę. Moi bliscy uznali, że kobiecie w moim wieku już nie przystoi

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Widzowie oburzeni ostatnim wydaniem „19:30”. Marek Czyż musiał się tłumaczyć. Wiele osób oglądających TVP tęskni za starymi „Wiadomościami”. Dlaczego

O tym się mówi: Niebywała pomyłka w jednym z urzędów. 23-latek został uznany za nieboszczyka, a jego szczątki wydano rodzinie. Wszystko wyszło na jaw przypadkowo