Kiedy miałam 23 lata wyszłam za Andrzeja. Po ślubie zamieszkaliśmy z jego rodzicami. To oni nalegali na to. Stwierdzili, że nie ma sensu, żebyśmy płacili komuś pieniądze za wynajem, skoro oni mają duży dom i wszyscy się w nim pomieścimy.
Teściowie od początku za mną nie przepadali. Zawsze to czułam. Mieli nadzieję na bogatszą synową. Tymczasem ja nie miałam nic. Moi rodzice i młodszy brat mieszkali w niewielkim dwupokojowym mieszkaniu. Andrzej się jednak uparł i teściom nie pozostawało im nic innego, jak tylko zaaprobować jego wybór.
Zaraz po przeprowadzce do domu teściów, mama mojego męża wyjaśniła mi, co wolno, a czego nie mogę robić. Teściowa nie znosiła gotować, dlatego zrzuciła to zadanie na mnie. Umiałam gotować, ale niestety nie dania, których ona ode mnie żądała. Miałam przyrządzić owoce morza, choć nigdy nie miałam do czynienia z krewetkami, czy ośmiornicą. Nawet nie wiecie, jak mi się o to oberwało.
Ciągłe kłótnie budziła również kwestia moich zarobków. Jej zdaniem zarabiałam za mało, choć była ona równa z tym, co do domu przynosił mój mąż. Ciągle powtarzała mi, że za dużo jem, a na pewno zjadam więcej, niż zarabiam.
Poprosiłam męża, żeby stanął w mojej obronie, ale nigdy tego nie zrobił. Choć teściowa utrzymywała, że za dużo jem, przez rok małżeństwa straciłam na wadze aż 12 kilogramów.
Starałam się zacisnąć zęby i wszystko znosić. Bardzo kochałam mojego męża i dla niego zrobiłabym wszystko. Prosiłam Andrzeja, żebyśmy wyprowadzili się od jego rodziców, ale on przez cały czas obstawał przy tym, że mieszkanie z nimi to najlepsza z możliwości. Nie przeszkadzało mu to, że jego matka nieustannie mnie poniża i obraża.
Powtarzałam sobie, że muszę jeszcze chwilę wytrzymać, ale pewnego dnia stwierdziłam, że dłużej tego wszystkiego nie zniosę. Zdecydowałam się spakować swoje rzeczy i się wyprowadzić. Moja decyzja bardzo ucieszyła teściową. Otwierała się szansa na to, że teraz jej syn znajdzie sobie wreszcie odpowiednią partnerkę.
Rozwiodłam się z Andrzejem. Na szczęście los miał dla mnie przyjemną niespodziankę. Na mojej drodze pojawił się Mateusz. Wzięliśmy ślub, doczekaliśmy się dwójki rzeczy. Nie mamy wielkiego domu, ale nie chodzimy głodni. Mamy co na siebie włożyć i co rok możemy sobie pozwolić na wakacyjny wyjazd.
Mój pierwszy mąż nie miał tak dużo szczęścia. Ma na swoim koncie cztery małżeństwa. Widać moja teściowa wciąż nie doczekała się wymarzonej kandydatki dla swojego synka.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Mój syn wychowywał córkę swojej żony jak własną. Tak mu się odpłaciła za okazaną miłość
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Niebywałe doniesienia o Kasi Cichopek i Macieju Kurzajewskim. Już ogłaszano ich huczny ślub, a do mediów napłynęły smutne wieści. Co będzie dalej