Nowi lokatorzy od razu mi się nie spodziewali, bo nie przestrzegają elementarnych zasad. Nigdy nie mówią dzień dobry nikomu z kim mijają się na korytarzu. Odwracają twarz i bez słowa mijają sąsiadów.

Oczywiście to, że się nie witają nie jest jakąś zbrodnią, a raczej brakiem elementarnej kultury. Niestety to nie jedyne zachowanie, jakie mnie w nich mierzi. Do tej pory ogród przed naszym blokiem zachwycał pięknymi różami i innymi kwiatami. Niestety ostatnio zmienił się w istne pobojowisko.

Bloki/YouTube @Globalista Oskar Bednarski
Bloki/YouTube @Globalista Oskar Bednarski
Bloki/YouTube @Globalista Oskar Bednarski

Cały ogród pokryty jest niedopałkami, papierosami i różnymi innymi śmieciami. Te świnie (wybaczcie słownictwo, ale ich po prostu nie da się inaczej nazwać) wyrzucają śmieci wprost z okien swojego mieszkania.

Jakby tego było mało, to okropne sknery. Nie zdecydowali się dorobić kluczy do drzwi wejściowych i ciągle dzwonią do nas domofonem, prosząc o otwarcie drzwi. Kiedy przestaliśmy im otwierać, wiedząc, że to oni, zaczęli wykorzystywać różne fortele. A to podawali się za listonosza, a to za pracowników gazowni, a nawet za ratowników medycznych. W końcu przestaliśmy otwierać, rozpoznając ich głos.

Jednak i to nie wszystko. Ostatnio zauważyliśmy, że naszych nowych sąsiadów zaczęli odwiedzać jacyś dziwni ludzie, którzy dzwonili do nas domofonem, prosząc o otwarcie drzwi. Wielokrotnie ja i inni sąsiedzi próbowaliśmy rozmawiać z lokatorami, ale oni nie zatrzymali się nawet na chwilę rozmowy. Nie odpowiadali także na notatki, jakie im zostawialiśmy.

Bloki/YouTube @Globalista - Oskar Bednarski
Bloki/YouTube @Globalista - Oskar Bednarski
Bloki/YouTube @Globalista Oskar Bednarski

Ostatnio usłyszałam, jak sąsiedzi znaleźli sposób na to, żeby nie chodzić do wiaty śmietnikowej. „Zostaw worek pod drzwiami sąsiada, pójdzie wyrzucić, bo nie będzie chciał, żeby odpady stały pod jego drzwiami”.

Już sami nie wiemy, co mamy z nimi robić. Macie jakiś pomysł na to, jak sobie z nimi poradzić?

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. „Pójdę do sądu i zlecą badania. Już ja się dowiem, czyje to dziecko” powiedziała do mnie teściowa