Jakiś czas temu w sieci natknęłam się na artykuł, w którym opisywano jubileusz obchodzony przez seniorkę, w którego trakcie jej wnuki, zamiast świętować, siedziały wpatrzone w swoje telefony. Komentarzy pod tekstem było sporo. Jedni zwracali uwagę, że dzieci nie powinny mieć dostępu do smartfonów, bo niszczą wzrok i odbierają dzieciom dzieciństwo.
Drugi obóz zadawał pytanie, po co w ogóle zabierać dzieci na uroczystości dla dorosłych. Oczywiście nie zabrakło osób oburzonych takim podejściem. „Jak można nie zabierać dzieci na rodzinne imprezy?” – dopytywali.
Może nie spodoba się wam moja opinia, ale i tak zamierzam ją wyrazić. Moim zdaniem nie ma nic złego w tym, że dzieci siedzą na imprezach z nosem w telefonach. Dzięki temu przynajmniej nie zrobią niczego złego. Mam ku temu powód, bo dziecko zrujnowało mój ślub. To miał być jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. Przez tamto dziecko zmieniło się w koszmar.
Organizowałam wesele miesiącami i starałam się, żeby wszystko wypadło idealnie. Wybraliśmy z narzeczonym jedną z najlepszych i najbardziej wystawnych restauracji. Od razu uprzedziliśmy wszystkich, że nie będzie animatora zabaw dla dzieci, ani miejsca, gdzie dzieciaki mogłyby się swobodnie bawić.
Niektórzy zrozumieli, co chcemy im przez to powiedzieć i zostawili swoje dzieciaki pod opieką dziadków i innych krewnych. Niestety nie do wszystkich dotarło, że lepiej byłoby, gdyby zostawili dzieci w domu. Moja koleżanka pojawiła się ze swoim 5-letnim synem. Chłopiec nie jest w stanie usiedzieć spokojnie choćby 5 minut.
Na początku zachowywał się nienagannie. Usiadł spokojnie przy stole. Niestety dość szybko znudziło mu się siedzenie i zaczął biegać po całej sali jak szalony. W pewnym momencie dziecko znudziło się bieganiem i bez żadnego ostrzeżenia chwyciło za brzeg obrusu leżącego na stole, przy którym siedzieliśmy.
Wszystko, co znajdowało się na stole, spadło na kolana gości siedzących przy stole, w tym także na moją suknię ślubną! Niektórym udało się uniknąć ubrudzenia, niestety ja nie wykazałam się takim refleksem i moja sukni była kompletnie zniszczona, podobnie, jak mój nastrój.
Pierwszy raz doświadczyłam czegoś takiego. Jak można przyprowadzać do ludzi takiego małego dzikusa! Od tego czasu nie utrzymuję kontaktu z matką dziecka. Nie zapraszam jej na żadną uroczystość. Nie chcę, żeby mały dzikus zniszczył kolejną imprezę.
A wy, co sądzicie o obecności dzieci na imprezach rodzinnych? Jesteście za czy przeciw?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Zaprosiliśmy na Wigilię moją 76-letnią ciotkę. Powiedziała, że przyjdzie, ale w końcu spędziła ten wyjątkowy czas zupełnie sama
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Wracają plotki na temat kryzysu w relacjach Sebastiana Karpiela-Bułecki i Pauliny Krupińskiej. Czy słowa muzyka uspokoją sympatyków pary
O tym się mówi: Zaskakujące informacje obiegły media. Wiadomo, czym naprawdę zajmuje się Ania z programu „Rolnik szuka żony”