Ks. Janusz Chyła, proboszcz parafii Matki Bożej Królowej Polski w Chojnicach, wywołał burzę w mediach społecznościowych swoim kontrowersyjnym apelem dotyczącym przyjmowania komunii świętej. Duchowny oświadczył, że osoby popierające aborcję powinny wstrzymać się od przyjmowania sakramentu eucharystii do momentu nawrócenia. Jego słowa natychmiast zyskały uwagę internautów, generując lawinę komentarzy i reakcji.

W swoim wpisie na jednej z platform społecznościowych, ksiądz Chyła jednoznacznie określił, że według jego przekonań, popieranie aborcji dyskwalifikuje kogoś od uczestnictwa w sakramencie komunii świętej. Internauci natychmiast zareagowali, zadając pytania o interpretację tego, co oznacza "popieranie aborcji" oraz wyrażając swoje zdanie na temat tej kontrowersyjnej wypowiedzi.

Jeden z użytkowników podkreślił, że decyzja o aborcji to indywidualna sprawa każdej kobiety, a nikt nie nakazuje jej podjęcia tego kroku. Inny internauta nawiązał do wywiadu premiera Mateusza Morawieckiego, który publicznie wyraził swoje poparcie dla kompromisu aborcyjnego sprzed 30 lat.

W odpowiedzi na te zarzuty, ks. Chyła ponownie wypowiedział się na temat przystępowania do komunii świętej. Stwierdził, że każdy może przystąpić do sakramentu, jeśli spełnia określone warunki, takie jak nawrócenie, żal, postanowienie poprawy, oraz uznanie nauczania Kościoła dotyczącego ochrony ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci.

Kontrowersje wokół kwestii aborcji w Polsce utrzymują się od czasu wyroku Trybunału Konstytucyjnego w 2020 roku, który uznał aborcję w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu za niezgodną z Konstytucją. Protesty społeczne oraz spadek poparcia dla rządzącej partii były rezultatem tego kontrowersyjnego wyroku. Premier Morawiecki sam nazwał go błędem w niedawnym wywiadzie.

Jak informował portal "Życie News": Z życia wzięte. Pojechaliśmy w odwiedziny do córki i jej męża. Nie mogę uwierzyć w to, co stało się z moją córką

Przypomnij sobie: W wielu miastach Polski ruszają Jarmarki Bożonarodzeniowe. Polacy od lat chętnie korzystają z tego typu wydarzeń. Tym razem wydamy znacznie więcej